Vickers opowiedział, że w chwili ataku był w budynku parlamentu i szedł w kierunku sali, w których odbywają się głosowania w Izbie Gmin. "Przechodziliśmy w tym kierunku, kiedy nagle usłyszeliśmy trzy strzały i część kolegów, najwyraźniej na polecenie ochrony, zawróciła. Kazali nam jak najszybciej opuścić budynek, więc wyszliśmy wyjściem ewakuacyjnym w pobliżu stacji metra" - opowiadał. "Wielu kolegów było zaszokowanych, ale mamy świadomość, że zagrożenie terrorystyczne to jedno z zagrożeń, które wiążą się z aktywnością w życiu publicznym. (...) Siedziba parlamentu jest zawsze naturalnym celem ataku, ale nasza ochrona i służby wykonują fantastyczną pracę, chroniąc nas na co dzień" - podkreślił poseł. Jak zapewnił, posłowie "zbiorą się jednak ponownie jutro"; "będziemy kontynuowali naszą pracę" - dodał. "Na razie policja kazała nam iść do domu, ale wszystkie moje rzeczy zostały w biurze, gdzie zamknięci są też moi asystenci - zapewniono mnie jednak, że są bezpieczni" - powiedział Vickers. Z Londynu Jakub Krupa