Leif Fransson od 9 lat zajmuje się w ściganiem osób ukrywających się przed deportacją. Choć do pomocy ma zaledwie 80 policjantów, to w zeszłym roku udało się im deportować z kraju blisko półtora tysiąca nielegalnych migrantów. Nie był zaskoczony zamachem, do którego doszło na początku tego miesiąca w Sztokholmie. "Nie wiem, ile jeszcze ludzi musi zginąć, by politycy zaczęli wreszcie podejmować twarde decyzje?" - pyta w rozmowie z gazetą. Według Leifa Franssona, policjanci robią, co mogą, by deportować migrantów, którzy nie dostali azylu lub stałego pobytu w Szwecji. Zadanie utrudniają im lewicowi aktywiści, którzy pomagają migrantom i przez SMS-y ostrzegają ich przed akcjami policji granicznej. Policjant nie może również zrozumieć, dlaczego urzędnicy w Malmoe wypłacają zasiłek osobom, które sądowo otrzymały nakaz opuszczenia Szwecji. "Niektórzy myślą, że jeśli zamkną oczy, to problem sam się rozwiąże. Jesteśmy strasznie naiwni" - stwierdza rozmówca gazety. W Szwecji nielegalnie przebywa ponad 12 tysięcy migrantów. Szwedzki urząd migracyjny przewiduje, że do 2021 roku będzie ich 50 tysięcy.