W wydaniu internetowym magazynu politycznego czytamy, że diety deputowanych do Bundestagu wzrosną od stycznia o 292 euro do 8 252 euro miesięcznie. To już druga podwyżka w tej kadencji parlamentu; na początku bieżącego roku posłowie dostali podwyżkę w identycznej wysokości - też 292 euro. Szef Bundestagu Norbert Lammert może liczyć na specjalną podwyżkę - aż o 584 euro miesięcznie; będzie zarabiał 16 504 euro miesięcznie. Więcej pieniędzy dostanie także kanclerz Angela Merkel oraz jej ministrowie. Przewidziane są dwie podwyżki - każda o 1,2 proc. - od 1 stycznia i 1 sierpnia. Pensja szefowej rządu wzrośnie z początkiem przyszłego roku o niemal 200 euro do 16 816 euro. Jako parlamentarzystka Merkel skorzysta także z podwyżki diet poselskich, dostanie jednak tylko połowę tego, co zwykli parlamentarzyści. Może natomiast liczyć dodatkowo na zwrot kosztów związanych z pełnieniem obowiązków służbowych - obecnie około tysiąca euro miesięcznie. Ministrowie mają otrzymać o 160 euro więcej Ministrowie mają otrzymać o 160 euro więcej; po podwyżce będą zarabiali 13 630 euro. O 210 euro wzrosną pobory prezydenta Niemiec Joachima Gaucka - do 17 685 euro miesięcznie. Socjaldemokrata Steinbrueck, który chce po przyszłorocznych wyborach parlamentarnych zastąpić Merkel na stanowisku kanclerza, wyraził tymczasem niezadowolenie ze skali podwyżek. - Niemal każdy dyrektor regionalnej kasy oszczędnościowej w Nadrenii Północnej-Westfalii zarabia więcej niż pani kanclerz - powiedział Steinbrueck w wywiadzie dla "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung", który ukaże się w niedzielę. Wypowiedź Steinbruecka uznana została nawet przez jego partyjnych kolegów za niezbyt szczęśliwą. Były kanclerz Gerhard Schroeder zapewnił, że pensja, którą otrzymywał, gdy był szefem rządu (1998-2005), była w zupełności wystarczająca. - Ten, kto uważa, że politycy zarabiają za mało, powinien poszukać sobie innego zajęcia - uważa Schroeder.