Szef MSZ Radosław Sikorski poinformował w piątek, że zaproponował swojej poprzedniczce, minister spraw zagranicznych w rządzie PiS, Annie Fotydze stanowisko ambasadora Polski przy ONZ. Premier <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-donald-tusk,gsbi,2" title="Donald Tusk" target="_blank">Donald Tusk</a> pytany m.in. o tę nominację, powiedział w piątek dziennikarzom, że Polski nie stać na marnowanie zasobów kadrowych. Zaznaczył, że wart wsparcia jest każdy, "kto może Polskę reprezentować z dobrym skutkiem, kto kiedyś pełnił jakąś rolę, nawet w obozie konkurencyjnym". Również wiceszef PO Waldy Dzikowski, pytany o kandydaturę Fotygi, zaznaczył w rozmowie, że dla jego partii ważniejszy jest dorobek, predyspozycje oraz doświadczenie międzynarodowe poszczególnych polityków, niż ich legitymacja partyjna. - Platforma pokazuje, że nie jest ważne z jakiej partii dana osoba pochodzi, ale jakie ma predyspozycje, pozycję w Europie, dorobek i doświadczenie. To jest ważniejsze dla Polski, niż informacja z jakiej jest opcji politycznej - powiedział Dzikowski. Pytany, dlaczego Platforma proponuje stanowisko Fotydze - osobie, którą w okresie jej szefowania MSZ, ostro krytykowała za nieudolność i brak kompetencji, Dzikowski powiedział: "uprawiamy politykę rozsądku i miłości; patrzymy na jej dokonania, cieszy się też szacunkiem w Europie. Inne zdanie ma natomiast marszałek Sejmu Bronisław Komorowski (PO), który w rozmowie z dziennikarzami ocenił, że Fotyga w przeciwieństwie do Włodzimierza Cimoszewicza - kandydata Polski na sekretarza generalnego Rady Europy - "raczej nie posiada jakiejś takiej, ugruntowanej pozytywnej opinii w świecie". Sceptyczny wobec kandydatury Fotygi jest też koalicyjny PSL. - Gdybym ja był ministrem spraw zagranicznych, to bym szukał innego kandydata - powiedział przewodniczący klubu PSL Stanisław Żelichowski. Nie chciał jednak szerzej komentować tej decyzji. Były wiceminister spraw zagranicznych i członek sejmowej komisji spraw zagranicznych <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-karol-karski,gsbi,2642" title="Karol Karski" target="_blank">Karol Karski</a> (PiS) przekonuje z kolei, że Fotyga jest idealnym kandydatem na stanowisko ambasadora Polski przy ONZ. Zaznaczył, że Fotyga ma odpowiednie doświadczenie do pełnienia tej funkcji. Była ministrem spraw zagranicznych, była także polskim przedstawicielem w związanej z ONZ Międzynarodowej Organizacji Pracy - wymieniał. - Fotyga to nie tylko wysokiej rangi dyplomata. Także jej wykształcenie w zakresie handlu zagranicznego predysponuje ją do zajęcia tego stanowiska - podkreślił Karski. Z kolei w opinii jednego z liderów SLD, wicemarszałka Sejmu Jerzego Szmajdzińskiego, Fotyga nie ma kwalifikacji - ani charakterologicznych, ani dyplomatycznych - do tego, by pełnić funkcję ambasadora Polski przy ONZ. - Tam trzeba bez przerwy znajdować kompromisy i zdolność porozumiewania mieć opanowaną do perfekcji, czyli trzeba mieć pełne kwalifikacje dyplomatyczne. Tych kwalifikacji pani Fotyga nie ma - mówił Szmajdziński dziennikarzom w Sejmie. Jak dodał, Fotyga "pewnie nadawałaby się na inne placówki". - Ambasada przy ONZ jest tak specyficzna i wymagająca profesjonalizmu dyplomatycznego, że zgoda na takie rozwiązanie świadczyłaby o tym, że nie dbamy o jakość polskiej dyplomacji - dodał Szmajdziński.