"Amerykanie znowu odgrywają doradczą rolę dla tych irackich sił... Większości sił amerykańskich w Iraku nie ma nigdzie blisko linii frontu" - oświadczył na konferencji prasowej rzecznik Pentagonu Peter Cook. Dodał, że wielu amerykańskich żołnierzy bierze udział w misjach doradczych oraz wsparcia logistycznego. "Obecna rola sił USA nie jest inna niż do tej pory" - zapewnił. W nocy z niedzieli na poniedziałek premier Iraku Hajder al-Abadi ogłosił początek długo oczekiwanej ofensywy na Mosul, mającej na celu przejęcie ostatniego wielkiego bastionu IS w Iraku. Położone w północnym Iraku miasto pozostaje w rękach dżihadystów od czerwca 2014 roku, kiedy to ogłosili oni utworzenie kalifatu pod nazwą Państwo Islamskie na zdobytych terytoriach irackich i syryjskich. Działania irackich sił rządowych, które idą na Mosul od południa i są wspierane z powietrza przez międzynarodową koalicję antydżihadystyczną pod wodzą USA, są koordynowane z działaniami oddziałów kurdyjskich. Kurdyjscy peszmergowie posuwają się naprzód w kierunku wsi kontrolowanych przez dżihadystów na wschód od Mosulu. Nowy dowódca amerykańskich sił w Iraku i Syrii generał Stephen Townsend ocenił, że ofensywa może potrwać "tygodnie, a możliwe że jeszcze dłużej". Eksperci przewidują, że główna bitwa o Mosul rozpocznie się dopiero w listopadzie lub w grudniu. W skład dowodzonej przez USA międzynarodowej koalicji, która zwalcza dżihadystów w Iraku i Syrii, wchodzi obecnie ok. 60 państw. Koalicja przeprowadza głównie naloty, szkoli lokalne siły, a także zapewnia im broń i sprzęt. W Iraku rozmieszczono też tysiące ludzi, głównie odpowiedzialnych za szkolenie. Według Townsenda koalicja wyszkoliła i wyposażyła 54 tys. członków irackich sił zbrojnych.