Głosowanie w Hesji otwiera niemiecki "rok superwyborów", w którym do urn pójdą mieszkańcy pięciu landów Niemiec, a kulminacją będą zaplanowane na koniec września wybory do Bundestagu. Według opublikowanego w minionym tygodniu sondażu ośrodka Forsa dla dziennika "Frankfurter Rundschau" CDU, której w Hesji przewodzi rządzący landem od 1999 r. Roland Koch, może liczyć nawet na 41 proc. głosów. Prawdopodobnie utworzy ona koalicję w Landtagu z liberalną FDP (15 proc.) Dotkliwe straty poniesie zapewne Socjaldemokratyczna Partia Niemiec (SPD). W obecnych sondażach ma ok. 24 proc. poparcia, podczas gdy w wyborach w styczniu 2008 roku uzyskała 36,7 proc., niemal tyle samo co CDU. Najniższe od 1946 r. poparcie dla SPD w Hesji to cena za flirt szefowej partii Andrei Ypsilanti z postkomunistyczną partią Lewica. Ypsilanti dwukrotnie - w marcu i październiku - usiłowała doprowadzić do powołania mniejszościowego rządu SPD i Zielonych, który byłby tolerowany przez Lewicę. Obie próby zakończyły się fiaskiem wskutek sprzeciwu kilku posłów SPD wobec współpracy ze skrajną lewicą. Przez miniony rok Hesją kierował mniejszościowy chadecki rząd premiera Rolanda Kocha. Za próby współpracy z Lewicą w Hesji zapłaciła cała SPD. Liderom ugrupowania zarzucono złamanie słowa danego wyborcom. W wyniku wewnętrznych konfliktów w sierpniu zeszłego roku do ustąpienia skłoniony został ówczesny szef ugrupowania Kurt Beck. Zastąpił go dawny przewodniczący i wicekanclerz Franz Muentefering, zaś kandydatem SPD na kanclerza został szef dyplomacji Frank-Walter Steinmeier.