- Rosja i Ukraina podpisały umowę o tranzycie gazu do Europy i umowa ta pozostaje w mocy przez okres jej obowiązywania. Jednak również po upłynięciu terminu obowiązywania tej umowy Rosja nie zamierza zrezygnować z tranzytu przez Ukrainę - zadeklarował Pieskow. Według jego słów prezydent <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-wladimir-putin,gsbi,9" title="Władimir Putin" target="_blank">Władimir Putin</a> ocenia, że "ilość gazu dostarczanego do Europy będzie dalej się zwiększać i może powstać zapotrzebowanie na tranzyt ukraiński". Ukraina z kolei - dodał rzecznik - "powinna zapewnić, by stan techniczny systemu gazociągów był w porządku". Rosja i Ukraina podpisały umowę o tranzycie gazu pod koniec 2019 roku. Obowiązuje ona przez pięć lat i może zostać przedłużona aż do 2034 roku. Bez sankcji dla spółki USA sprzeciwiają się budowie Nord Stream 2, ale pod koniec maja zdecydowały o odstąpieniu od sankcji wobec budującej ten rurociąg spółki. Projekt rosyjsko-niemieckiego gazociągu przez Morze Bałtyckie do Niemiec jest w dużej mierze ukończony. Według spółki prowadzącej inwestycję na wodach niemieckich należy jeszcze położyć 30 kilometrów rurociągu, a na wodach duńskich brakuje jeszcze 120 kilometrów. Gazociąg ma transportować 55 miliardów metrów sześciennych gazu ziemnego rocznie. Budowie rosyjsko-niemieckiego rurociągu sprzeciwiają się Polska, Ukraina i państwa bałtyckie. Krytycy Nord Stream 2 powtarzają m.in., że projekt ten zwiększy zależność Europy od rosyjskiego gazu oraz rozszerzy wpływ Kremla na politykę europejską.