Zgodnie z ocenami policji przed siedzibą niemieckiego ministerstwa sprawiedliwości zebrało się kilkakrotnie więcej osób niż zapowiadali organizatorzy; według nich miało przyjść 400 ludzi. Dziennikarze portalu Netzpolitik.org, przeciwko którym wszczęto śledztwo, informowali ostatnio o planowanym przez niemiecki kontrwywiad (BfV) zwiększeniu inwigilacji prowadzonej na portalach społecznościowych. Tekst opatrzono poufnymi dokumentami. Prokuratura wszczęła śledztwo po otrzymaniu skargi BfV wobec obu reporterów i ich anonimowego informatora, o czym Netzpolitik poinformował w czwartek. Obecnie dochodzenie jest zawieszone. Wcześniej zostało ostro skrytykowane przez niemieckie media i polityków różnych ugrupowań; podniosły się głosy apelujące o dymisję prokuratora federalnego Haralda Range. W piątek minister sprawiedliwości Heiko Maas zakwestionował decyzję prokuratury o wszczęciu dochodzenia. Zdaniem Netzpolitik śledztwo to "atak na wolność prasy jako taką oraz próba zastraszenia dziennikarzy i demaskatorów nieprawidłowości".