Pierwszego stycznia 29-letni Naszat Melhem otworzył ogień do osób siedzących w jednym z pubów w Tel Awiwie i zabił dwie osoby. Trzecią ofiarą zamachu jest taksówkarz, który wiózł mężczyznę z miejsca przestępstwa do jego rodzinnej wioski na północy Izraela. Od tygodnia izraelskie wojsko i policja prowadziły obławę na mężczyznę. Udało się go zlokalizować w jednym z miejscowych meczetów. Gdy napastnik został otoczony, otworzył ogień, a w chwilę później zginął od kul antyterrorystów. Świadkowie mówią, że strzelanina, która się wówczas wywiązała, była potężna. Zamachowca zidentyfikował jego ojciec, który pracował jako ochroniarz. 29-latek w przeszłości miał już kłopoty z prawem i usiłował atakować żołnierzy i policjantów. Motywy jego działania nie są znane. Nie wiadomo, czy można wiązać to z falą przemocy, jaka przetacza się przez tereny izraelsko-palestyńskie. Od października niemal codziennie dochodzi do ataków palestyńskich nożowników lub starć z izraelskim wojskiem i policją. Dzisiaj w atakach w rejonie Hebronu rannych zostało dwóch żołnierzy.