Di Maio apelował o wszczęcie impeachmentu wobec Mattarelli w niedzielę po tym, gdy załamały się rozmowy w sprawie stworzenia rządu ruchu i Ligi z Giuseppe Conte na czele. Gdy prezydent nie zgodził się na mianowanie ministrem finansów przeciwnika euro, Conte zrezygnował z misji sformowania gabinetu. Mattarella powierzył w poniedziałek zadanie utworzenia tymczasowego rządu technicznego ekonomiście Carlo Cottarellemu. Gabinet ten miałby pracować do przyspieszonych wyborów, czyli przez kilka tygodni albo miesięcy. Prowadzone przez desygnowanego na premiera eksperta rozmowy z kandydatami na ministrów przedłużają się i mają być kontynuowane w środę. Pewne jest, że rząd ten nie otrzyma w parlamencie wotum zaufania, a być może nawet ani jednego głosu "za". To zaś oznacza, że premier od razu złoży dymisję, a parlament zostanie rozwiązany. W takiej coraz bardziej złożonej sytuacji politycznej, określanej jako poważny kryzys instytucjonalny i przy coraz większych turbulencjach na rynkach finansowych, Di Maio ponownie wystąpił z propozycją, by powstał wspólny rząd jego formacji i Ligi. Jego program jest gotowy; został opracowany w minionych dniach i ogłoszony. Zadeklarował też wolę dalszej współpracy z prezydentem i wyjaśnił, że sprawa impeachmentu, czyli postawienia go w stan oskarżenia za uniemożliwienie powstania rządu nie jest już tematem rozmów. Jak dodał, koncepcji impeachmentu nie popiera lider Ligi Matteo Salvini. Luigi Di Maio zadeklarował: "Jesteśmy gotowi zrewidować nasze stanowisko; jeśli popełniliśmy jakiś błąd, przyznajemy to, ale niech uszanowana zostanie wola narodu, bo my chcemy uratować Włochy" - stwierdził Di Maio. Podkreślił: "W parlamencie jest większość, pozwólcie stworzyć ten rząd". "Koniec z podstępnymi sposobami, bo my nie chcemy rządów technicznych ani instytucjonalnych" - dodał lider ruchu. Z Rzymu Sylwia Wysocka