Po konwencji Republikanów w Cleveland poparcie dla Donalda Trumpa wzrosło o 4-5 procent i wyprzedził on w sondażach Hillary Clinton. Konwencja Demokratów diametralnie odwróciła tę tendencję. W trzech niezależnych sondażach przeprowadzonych w całości po jej zakończeniu była sekretarz stanu wyprzedza miliardera o 5 do 9 punktów procentowych. Demokratom udało się poprawić wizerunek Hillary Clinton i zasiać u wyborców wątpliwości, czy Donald Trump jest przygotowany do najwyższego urzędu w państwie, i czy ma ku temu odpowiednie cechy charakteru. Wątpliwości te pogłębiła deklaracja Donalda Trumpa, że gotów jest rozważyć uznanie aneksji Krymu przez Moskwę oraz stwierdzenie, że wojska rosyjskie na pewno nie wejdą na Ukrainę. Miliarder wszedł też w publiczny spór z małżeństwem muzułmanów, których syn zginął w Iraku, walcząc w armii Stanów Zjednoczonych (podczas konwencji Demokratów skrytykowali oni antymuzułmańską retorykę miliardera). Donald Trump został za to ostro skrytykowany nie tylko przez Demokratów, ale i wielu Republikanów. Senator John McCain stwierdził, że republikańska nominacja nie daje mu prawa do zniesławiania.