Wbrew wcześniejszym przewidywaniom, układanka partyjna, może zadziałać na korzyść szefa Rady Europejskiej <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-donald-tusk,gsbi,2" title="Donalda Tuska" target="_blank">Donalda Tuska</a>, któremu kadencja kończy się w maju, z możliwością przedłużenia. Najszybciej, bo już w styczniu, ma zapaść decyzja o wyborze przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Wśród kandydatów jest między innymi dwóch Włochów - chadek Antonio Tajani i socjalista Gianni Pittela. Z niepisanych ustaleń dwóch największych grup wynika, że od stycznia szefem Europarlamentu powinien być chadek. To jednak nie podoba się socjalistom, którzy przy zachowaniu obecnego układu mieliby tylko stanowisko szefowej unijnej dyplomacji, a chadecy dodatkowo przewodniczącego Rady Europejskiej i Komisji. "Ale jeśli na czele Europarlamentu miałby stanąć Włoch, to socjaliści mogą wycofać zastrzeżenia" - powiedział Polskiemu Radiu jeden z unijnych dyplomatów i to mogłoby oznaczać, że żadnych zmian na pozostałych stanowiskach nie będzie. Tylko trudno sobie wyobrazić aż dwoje Włochów na kluczowych stanowiskach, bo mają oni już także w tej układance Federikę Mogherni. Jeśli nie Włosi na czele Europarlamentu, to może liberał - Guy Verhofstadt byłby kompromisowym rozwiązaniem? To również gwarantowałoby pewną równowagę partyjną - dwa stanowiska dla chadeków, jedno dla socjalistów i jedno dla liberałów.