Aresztowanych oskarża się o "nawoływanie do ataku zagrażającego porządkowi konstytucyjnemu". Manifestacja nacjonalistów odbyła się 1 września w Mariborze na północnym wschodzie Słowenii. Wzięły w niej udział dziesiątki zwolenników Sziszki. Uczestnicy byli zamaskowani i ubrani w mundury, a niektórzy trzymali w rękach karabiny, siekiery i pałki. Zdjęcia wywołały w kraju oburzenie. Jak powiedział Sziszko, osoby te to członkowie "Straży", która ma chronić Styrię; większość tej historycznej krainy należy do Austrii, natomiast po słoweńsku nazywa się ona Sztajerska. Na portalu informacyjnym 24ur poinformowano, że wśród aresztowanych jest Sziszko. Policja jednak nie potwierdziła dotychczas tej informacji, podkreślając jedynie, że aresztowania mają "związek ze zdjęciami opublikowanymi w mediach społecznościowych". Osobom tym poza nawoływaniem do obalenia porządku konstytucyjnego zarzuca się przemyt broni i narkotyków. Według cytowanych przez AFP źródeł w policji w toczącym się w tej sprawie dochodzeniu bierze udział około 40 śledczych; w Mariborze przeszukano pięć domów. 49-letni Sziszko jest szefem skrajnie prawicowego Ruchu na rzecz Zjednoczonej Słowenii, a na jesieni 2017 roku startował w wyborach prezydenckich, w których zdobył 2,2 proc. głosów. W czerwcowych wyborach parlamentarnych jego ugrupowanie uzyskało zaledwie 0,6 proc. poparcia. Na jednym z nagrań z zorganizowanej przez Sziszkę demonstracji uczestnik wykrzykiwał, że Straż powinna "przejąć parlament". Szef Ruchu ocenił, że była to "prowokacja".