"Zgromadzenie Narodowe stało się bastionem zła i rozgoryczenia, nie sprzyja ono interesom naszego kraju i jego mieszkańcom" - powiedział Maduro, przemawiając do tysięcy osób, które zgromadziły się we wtorek przed pałacem prezydenckim w stolicy Wenezueli, Caracas. Dodał, że jedynym celem przyświecającym parlamentowi jest to, aby zaszkodzić krajowi. We wtorek Zgromadzenie Narodowe Wenezueli (parlament), w którym większość ma opozycyjna Koalicja na rzecz Jedności Demokratycznej (MUD), zagłosowało za rozpoczęciem procesu ws. impeachmentu prezydenta Maduro, oskarżanego o łamanie konstytucji. Parlament ma teraz powołać specjalną komisję, która zbada, czy działania prezydenta były niezgodne z konstytucją. Parlament jednocześnie wezwał Maduro, by stawił się przed izbą 1 listopada. Jak tłumaczył przedstawiciel opozycji w Zgromadzeniu Julio Borges, parlament chce, by Maduro przedstawił swoje zdanie w sprawie kierowanych pod jego adresem oskarżeń oraz udowodnił, że działa zgodnie z konstytucją i respektuje postanowienia parlamentu. Socjaliści z rządu, którego szefem jest Maduro, ocenili, że głosowanie parlamentarzystów było bez znaczenia. Ich zdaniem działania Zgromadzenia Narodowego są "bezcelowe", jako że nie są wiążące, odkąd <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-sad-najwyzszy,gsbi,28" title="Sąd Najwyższy" target="_blank">Sąd Najwyższy</a> anulował wszystkie uchwały parlamentu do czasu zrzeczenia się mandatów poselskich przez trójkę zaprzysiężonych wbrew stanowisku Sądu deputowanych. Maduro został wybrany na prezydenta w kwietniu 2013 roku, a jego kadencja oficjalnie kończy się w 2019 roku. Opozycja oskarża go o prowadzenie nierozważnej i wyniszczającej kraj polityki gospodarczej, która wywołała szalejącą inflację i niedobory żywności oraz innych podstawowych artykułów.