Dla Litwina posługującego się państwowym językiem litewskim żmudzki jest praktycznie niezrozumiały. Jak donosi weekendowe wydanie dziennika "Lietuvos Żinios", "ci, którzy będą chcieli podczas posiedzeń rozmawiać w innym języku, powinni zatroszczyć się o tłumacza". Tłumaczami mogą być członkowie Rady, którzy znają żmudzki. Żmudzini mają już swój herb (jest nim niedźwiedź) i stolicę w Telszach. Wydają także własne paszporty. W ubiegłym roku Żmudzini założyli też ugrupowanie, które zamierza ubiegać się o uznanie przez władze istnienia narodu i języka żmudzkiego oraz o stworzenie odrębnego regionu żmudzkiego. - Tacy już my jesteśmy Żmudzini. Ze wszech sił staramy się zachować swą unikalność - mówi na łamach dziennika mer rejonu skuodaskiego Stasys Vainoras. Jak twierdzi, pewnym wzorem do naśladowania dla Żmudzinów są polscy Kaszubi. "Kaszubi to swego rodzaju polscy Żmudzini. Oni już wywalczyli prawo używania swego języka podczas oficjalnych imprez. W szkołach są nawet lekcje języka ojczystego" - mówi Vainoras. Nie wiadomo, ilu Żmudzinów żyje dziś na Litwie. Według nieoficjalnych danych, stanowią oni 1/3 mieszkańców kraju, a więc jest ich ok. miliona.