W tym kontekście gazeta wskazuje na kontekst francuski, zastanawiając się, jakie są granice wzrostu poparcia dla antyunijnego, populistycznego Frontu Narodowego kierowanego przez kandydatkę na prezydenta <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-marine-le-pen,gsbi,1072" title="Marine Le Pen" target="_blank">Marine Le Pen</a>. Oficjalnie poparła ona w holenderskich wyborach populistyczną, antyislamską i antyunijną Partię na rzecz Wolności (PVV) Geerta Wildersa. PVV zajęła w wyborach drugie miejsce. Z francuskich sondaży wynika, że Le Pen ma wszelkie szanse przejść do drugiej tury wyborów prezydenckich na wiosnę, ale zostanie w niej pokonana przez kandydata centroprawicy Francois Fillona albo centrystę <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-emmanuel-macron,gsbi,12" title="Emmanuela Macrona" target="_blank">Emmanuela Macrona</a>. "Le Figaro" zauważa także, że premierowi Ruttemu pomógł kryzys dyplomatyczny z Turcją wokół zakazu wieców w Holandii z udziałem przedstawicieli tureckiego rządu. "Pozwolił mu on na zajęcie stanowczego stanowiska" - pisze gazeta. Jednocześnie dziennik wskazuje, że "elektryzująca kampania wyborcza" skoncentrowana na sprawach islamu i imigracji pokazała, że w Holandii nastąpił "jasny skręt w prawo w kwestii tożsamości". "Le Figaro" pisze także o nerwowości panującej w Europie przed holenderskim głosowaniem i przypomina, że poza francuskimi wyborami prezydenckimi na przełomie kwietnia i maja, we wrześniu nastąpią oczekiwane w napięciu wybory parlamentarne w Niemczech. "Przez kraj ten także przechodzi fala populistycznego niezadowolenia związanego z problemami, jakie przyniosła imigracja, napływ syryjskich uchodźców i ostatnie ataki terrorystyczne" - zauważa dziennik.