- Takie działania prowadzone są w ramach bardzo szerokiej akcji - to nie jest akcja wymyślona tylko przez Davida Camerona czy polski rząd, aby dzisiaj wysłać tam instruktorów szkolących wojsko ukraińskie, ale szeroko pojęta akcja pod auspicjami NATO - przekonywała Kopacz. - Dołączają kolejne państwa, które deklarują, że będą swoich oficerów i podoficerów wysyłać w celu przeszkolenia wojsk ukraińskich. I to jest zasadnicza różnica i chciałabym, żebyśmy tę różnicę dostrzegali - podsumowała premier. Kandydat PiS na prezydenta podkreślał, że należy zabiegać o to, by Polska nie musiała wysyłać żołnierzy na Ukrainę. Zdaniem Andrzeja Dudy, nie jest to wskazane ze względu na fakt, że Polska sąsiaduje z Ukrainą. O planach skierowania szkoleniowców na Ukrainę poinformował premier Wielkiej Brytanii David Cameron. Personel wojskowy zostanie tam rozmieszczony w marcu. Swoich żołnierzy, którzy na Ukrainie będą prowadzić szkolenia medyczne, wyśle również Pentagon. Będzie to jedynie 5-10 osób. Polski minister obrony Tomasz Siemoniak pytany o plany szkolenia ukraińskich wojskowych, powiedział, że taki program jest przygotowywany w NATO od miesięcy. Dodał, że "w marcu będziemy decydować, czy nasi instruktorzy pojadą szkolić ukraińskich podoficerów". - Chcemy przygotować do stu instruktorów, żeby byli gotowi. Ilu ich fizycznie i w jakim czasie pojedzie, to będzie przedmiotem uzgodnień ze stroną ukraińską i potem szczegółowych decyzji - powiedział dziennikarzom Siemoniak. Obecnie Ukraina najbardziej potrzebuje nowoczesnego sprzętu wojskowego. - Mimo jego barków, wsparcie szkoleniowe przez instruktorów wojskowych może być równie istotne - uważa prezes Narodowego Centrum Studiów Strategicznych Tomasz Szatkowski. Rosja wczoraj przestrzegała, że wysyłanie na Ukrainę instruktorów nie będzie sprzyjać realizacji porozumień z Mińska i może doprowadzić do zaostrzenia sytuacji.