Władimir Jakunin już wkrótce będzie częściej podróżować do Niemiec. Były szef rosyjskich kolei, którego media przedstawiają jako byłego oficera KGB i zaufanego Władimira Putina, założył w Berlinie instytut naukowy. Uroczyste otwarcie z udziałem wybitnych gości miało miejsce wczoraj w prestiżowym centrum kongresowym Humboldt Carré. Instytut nosi nazwę "Dialogu Cywilizacji", podobnie jak fundacja, którą Jakunin utworzył w 2002 roku. Fundacja, kierowana przez żonę Jakunina, organizuje m.in. coroczne konferencje na Rodos z udziałem wybitnych gości. Sam Jakunin jest jednym z trzech założycieli instytutu. Po aneksji Krymu przez Rosję 68-latek nie może wprawdzie podróżować do Stanów Zjednoczonych, ale jego nazwisko nie widnieje na europejskiej liście sankcji. Pozostali założyciele instytutu to konserwatywny austriacki polityk i były sekretarz generalny Rady Europy Walter Schwimmer oraz niemiecki politolog Peter Schulze z Uniwersytetu w Getyndze. Obaj mają ponad 70 lat i łączą ich bliskie kontakty z Rosją. Jakunin, którego Schulze zna od dawna, zadzwonił do niego pod koniec kwietnia z propozycją pracy - powiedział Schulze DW. - Byłem zaskoczony i nie odmówiłem - dodaje Schulze, który w latach 1992-2003 kierował rosyjskim biurem zbliżonej do SPD Fundacji im. Friedricha Eberta. Bez eurocentryzmu Instytut i fundacja widzą swoje zadania we wspieraniu "międzycywilizacyjnego dialogu" i "wymianie poglądów nt. aktualnych kwestii geopolitycznych, w tym konfliktu Wschód-Zachód" - głosi informacja prasowa. Stosunki między Rosją a Zachodem w kontekście kryzysu ukraińskiego będą tylko jednym z tematów - zapowiada Schulze. Instytut będzie zatrudniał od 30 do 60 pracowników, a ośrodek będzie się różnił od innych ośrodków analitycznych przede wszystkim perspektywą. Chodzi bowiem o rozwiązania globalnych konfliktów i problemów, ale bez dominującej "eurocentrycznej lub amerykańskiej perspektywy". W idealnym wypadku instytut chce "otwierać oczy decydentów ze świata biznesu i polityki". Jego wzorem jest Narodowa Rada Wywiadu w USA, która regularnie składa prezydentowi USA sprawozdania na temat przyszłości świata. Kontrowersyjna jednostka Jak poinformowała "Frankfurter Allgemeine Zeitung", głównym inwestorem ośrodka ma być inna fundacja Jakunina - Fundacja im. Św. Andrzeja. Mówi się o 25 mln euro na okres pięciu lat. Część pieniędzy ma pochodzić od rosyjskich protektorów. DW prosiła fundację "Dialog Cywilizacji" o rozmowę z rosyjskim przedstawicielem, ale usłyszała, że wypowiedzi są możliwe dopiero po otwarciu instytutu. W informacji prasowej twórcy berlińskiego instytutu zapewniają, że placówka nie posiada funduszy od rosyjskiego rządu i jest niezależna od wpływów politycznych. Nie brakuje jednak ekspertów, którzy sceptycznie oceniają utworzenie tego think tanku. Dla Hansa-Henninga Schrödera wyobrażenie, że instytucja może "przyciągnąć poważnych dziennikarskich i naukowych ekspertów" jest iluzją. Powodem jest Jakunin - uważa Schröder, były ekspert ds. Rosji w berlińskiej Fundacji Nauka i Polityka (SWP). Schröder opisuje Jakunina jako "propagandzistę" i "kontrowersyjną postać". Jakunin od dawna finansuje patriotyczne organizacje bliskie rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. Poza tym jest autorem - jak twierdzi Schröder - niezrozumiałych książek, np. o zagrożeniach rosyjskiej kultury we współczesnym świecie. Ekspert SWP zdradza, że zna kolegów, którzy mimo kuszącej oferty odmówili współpracy z berlińskim instytutem. - Tłumacząc to tym, że Jakunin nie jest właściwą osobą w roli mediatora między Niemcami a Rosją - mówi Schröder. Ekspert: Wpływ i lobbing Jednym z takich ekspertów jest Stefan Meister z Niemieckiego Towarzystwa Stosunków Zagranicznych (DGAP) w Berlinie, do którego zwróciła się jedna z agencji. - Nie przyglądałem się ofercie, bo nie jestem zainteresowany - mówi Meister. - Dla nikogo nie jest to atrakcyjne, bo wszyscy wiedzą, że stoi za tym Jakunin - dodaje. - Jakunin należy do kręgu Putina, niezależnie od tego, czy się z nim poróżnił czy nie - mówi Meister, mając na myśli odejście Jakunina w 2015 ze stanowiska szefa rosyjskich kolei. Zadaniem nowego instytutu jest według eksperta DGAP wpływ i lobbing. Chodzi o konserwatywne idee i alternatywne rozwiązania wobec Zachodu, a zwłaszcza amerykańskiego neoliberalnego modelu cywilizacji, uważa Meister. Schulze: Żadna propaganda Współzałożyciel berlińskiego think tanku Peter Schulze odrzuca takie oskarżenia. - Dopóki tu jestem, nie będzie żadnej propagandy - zapewnia. Nie przypadkiem jednak wybrano Berlin na siedzibę instytutu. - Z moskiewskiej perspektywy Berlin odgrywa kluczową rolę w Europie - mówi Hans-Henning Schröder. Stefan Meister uważa, że instytut chce działać na skalę światową, a ponieważ mieści się w Berlinie, będzie próbował wpływać na elity i ekspertów w Niemczech. - Między innymi poprzez polityczne talk show w telewizji - przypuszcza Meister. Mając na uwadze obecny kryzys w Europie, pozyskanie słuchaczy nie będzie trudne. - Decydującym będzie jednak pozyskanie przez think tank ludzi, którzy uchodzą za wiarygodnych - konstatuje Stefan Meister. Roman Gonczarenko / Katarzyna Domagała, Redakcja Polska Deutsche Welle