- Konfrontacja dwóch równorzędnych obozów politycznych, za którymi stoją porównywalne pod względem możliwości grupy finansowo- przemysłowe, została zakończona, gdy okazało się, że resorty siłowe nie będą w stanie wystąpić w roli ostatecznego arbitra - pisze rosyjski dziennik. - Szczelina, która podzieliła kraj, przebiega również przez struktury siłowe - dodaje "Kommiersant". - W efekcie kryzysowi politycznemu w Kijowie położył kres nieznany funkcjonariusz drogówki spod Połtawy, który machnął pałką na kolumnę wojsk MSW, zmierzającą do stolicy w charakterze ostatniego argumentu na korzyść prezydenta Wiktora Juszczenki. Jego pałka okazała się czarodziejską różdżką, na której skinienie wojska MSW pokornie się zatrzymały - wskazuje moskiewska gazeta. Zdaniem "Kommiersanta", w "Kijowie zrozumiano, że na jeden bagnet znajdzie się inny bagnet, a na jeden specnaz - inny specnaz". "I jeśli, nie daj Boże, poleje się krew, to krew ta obciąży polityków z obu zwalczających się ekip. I kto wówczas będzie głosować na ich partie i co stanie się z ich wizerunkiem za granicą?" - pisze dziennik. Według "Kommiersanta", "Wiktor Janukowycz osiągnął to, o co zabiegał". "30 września - to w gruncie rzeczy ten październik, o którym mówiła jego Partia Regionów" - konstatuje gazeta. W opinii "Kommiersanta", "Wiktor Janukowycz odniósł jeszcze jedno ważne zwycięstwo - wizerunkowe". "W czasie obecnego kryzysu cały czas apelował o pokój, porozumienie i jedność, burząc obraz złowieszczej siły, który w swoich demaskatorskich wystąpieniach kreśliła Julia Tymoszenko" - wyjaśnia dziennik. - Teraz pani Tymoszenko będzie musiała pilnie szukać nowych argumentów przeciwko swojemu nieprzejednanemu oponentowi - konkluduje "Kommiersant". Prezydent Wiktor Juszczenko i premier Wiktor Janukowycz ogłosili w niedzielę nad ranem, po całonocnych rozmowach, że przedterminowe wybory parlamentarne na Ukrainie odbędą się 30 września.