Jak informuje CNN, niemiecki minister sprawiedliwości Heiko Maas zapowiedział, że jeśli mężczyźni odpowiedzialni za seksualne napaści i kradzieże, jakie masowo miały miejsce w sylwestra w Kolonii, okażą się migrantami, mogą zostać deportowani. W jednym z wywiadów Maas wyjaśnił, że niemieckie prawo pozwala na deportowanie osób w trakcie procedury azylowej, o ile zostaną oni skazani za przestępstwo na co najmniej rok pozbawienia wolności. O możliwych deportacjach mówił już w środę szef niemieckiego resortu spraw wewnętrznych Thomas de Maiziere. W nocy z 31 grudnia na 1 stycznia grupa ponad 1 tys. mężczyzn, według policji "o wyglądzie wskazującym na pochodzenie z krajów arabskich lub Afryki Północnej", zebrała się w okolicach dworca głównego w Kolonii i znajdującej się nieopodal kolońskiej katedry. Młodzi mężczyźni obrzucali petardami innych uczestników zabawy pod gołym niebem. Napastnicy otaczali przypadkowe, wracające z zabawy kobiety, molestowali je, wyzywali i okradali. Ataki nie tylko w Kolonii Do ataków na kobiety doszło nie tylko w Kolonii, ale także w Hamburgu i w Stuttgarcie. Schemat ataków we wszystkich miastach był podobny. Grupy złożone z kilku-kilkunastu mężczyzn "o wyglądzie południowym lub arabskim" osaczały kobiety, napastowały je seksualnie, a następnie zabierały im dokumenty, telefony komórkowe i pieniądze. Jedne z ofiar poinformowały policję, że zostały zgwałcone, z innych zdarto ubrania i bieliznę. Zgłoszono ponad 121 zgłoszeń ataków w Kolonii, w tym 2 dotyczące gwałtów; 16 podejrzanych zostało zidentyfikowanych, ale zarzuty nie zostały im dotychczas postawione - podała Stefanie Becker, rzecznik kolońskiej policji. W Hamburgu, gdzie miały miejsce podobne incydenty, zgłosiły się 53 poszkodowane. Trzy czwarte zgłoszeń dotyczy napaści seksualnych. "Pierwszy trop" W środę informowano o tym, że niemiecka policja "wpadła na pierwszy trop" w sprawie sylwestrowych napaści. Minister spraw wewnętrznych Nadrenii Północnej-Westfalii Ralf Jaeger poinformował wówczas, że służby dotarły do czterech domniemanych sprawców. Zdaniem ministra sprawiedliwości RFN Heiko Maas ataki na kobiety były zorganizowane. - Wygląda na to, że wszystko to było umówione - powiedział minister sprawiedliwości RFN Heiko Maas w rozmowie z telewizją ZDF. - Takie rzeczy nie przychodzą znikąd, ktoś musi się za tym kryć. Policja znała tożsamość napastników Jak jednak wczoraj donosiły niemieckie media, m.in. "Die Welt", kolońscy policjanci pełniący tego dnia służbę od początku wiedzieli, kim są napastnicy. "Deutsche Welle" podaje, że funkcjonariusze powiedzieli dziennikarzom "Welt am Sonntag" , że kontrolowali wiele osób i część z nich nawet zatrzymali. Policja od początku wiedziała, z kim miała do czynienia. Skontrolowano co najmniej 80 osób. "Z tego, co mi wiadomo, w co najmniej 80 przypadkach sprawdzono dokumenty tożsamości, dokonano zatrzymań i aresztowań" - powiedział gazecie "Welt am Sonntag" regionalny szef związku zawodowego policji (GdP) Arnold Plickert. "Według moich kolegów wielu skontrolowanych mężczyzn przedstawiło zaświadczenia o rejestracji wydane przez Federalny Urząd Migracji i Uchodźców" - powiedział "WamS" regionalny szef związku zawodowego policji (GdP) Arnold Plickert., zaznaczając, że "wśród sprawców z pewnością byli uchodźcy". Jak zaznacza "Der Stern", nie jest jasne, dlaczego akurat ci mężczyźni zostali wylegitymowani. Wcześniej "Welt am Sonntag" pisał, powołując się na jednego z policjantów, że "tylko w przypadku niewielkiej mniejszości skontrolowanych osób chodziło o mieszkańców krajów Afryki Północnej, w większości byli to Syryjczycy". Także "Koelner Stadt-Anzeiger", którego informacje przytacza Polska Agencja Prasowa, podawał za źródłami w kręgach policyjnych, że "kierownictwo policji już w noc sylwestrową było świadome, że w przypadku wielu spośród około 100 skontrolowanych młodych mężczyzn chodziło o uchodźców z Syrii, Iraku i Afganistanu, którzy mieszkali w Niemczech od niedawna". Telewizja milczała Z krytyką spotkała się m.in. burmistrz Kolonii, Henriette Reker. Po brutalnych napaściach na kobiety w kilku miastach w Niemczech oświadczyła na konferencji prasowej, że władze Kolonii wydadzą specjalny poradnik dla kobiet, by wiedziały, jak mają się zachować w przypadku agresji ze strony mężczyzn. Oświadczenie to spotkało się z falą oburzenia wśród niemieckiego społeczeństwa i internautów, którzy uznali je za sugestię, że ofiary napaści są same sobie winne. Z kolei niemieckiej telewizji publicznej zarzucono, że początkowo w ogóle nie informowała o zdarzeniu. Za ten brak informacji telewizja przeprosiła. Ogromna skala molestowania seksualnego w Finlandii Posłuchaj relacji jednej z ofiar: