Seibert uznał "niektóre wypowiedzi" w Turcji dotyczące przywrócenia kary śmierci za "wzbudzające niepokój". "Niemcy i inne kraje UE odrzucają kategorycznie karę śmierci. Kraj, w którym obowiązuje kara śmierci, nie może być członkiem UE. Wprowadzenie kary śmierci w Turcji byłoby końcem negocjacji akcesyjnych" - wyjaśnił. Rzecznik przypomniał wypowiedź kanclerz Niemiec Angeli Merkel z soboty, która uznała sposób, w jaki władze tureckie będą traktowały odpowiedzialnych za pucz, za test dla rządów prawa w Turcji. "W pierwszych godzinach po upadku puczu doszło do odrażających przejawów samowoli i zemsty na żołnierzach. Nie wolno tolerować takich przypadków" - ostrzegł rzecznik Seibert. Muszą przestrzegać praworządności Jak dodał, poważne zastrzeżenia wzbudza też fakt, iż już w dzień po próbie puczu 2,5 tys. sędziów pozbawiono stanowisk. "Wszyscy rozumieją, że tureckie państwo i turecki wymiar sprawiedliwości muszą rozliczyć się z odpowiedzialnymi za pucz, muszą jednak przestrzegać praworządności, a co za tym idzie adekwatności (środków)" - powiedział rzecznik. Seibert poinformował, że Merkel nie kontaktowała się od czasu puczu z prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem. Rzecznik zaznaczył, że umowa UE-Turcja dość skutecznie blokująca napływ imigrantów do Europy nadal obowiązuje i nie jest zagrożona wypadkami z ostatniego weekendu. Kara śmierci nie jest wykonywana w Turcji od 1984 roku. W 2004 roku została całkowicie zniesiona. Z Berlina Jacek Lepiarz