Do zamachu w stolicy kraju Sanie doszło w czasie, gdy na stołecznym placu Tahrir zbierali się szyici, zwolennicy opozycyjnego plemienia Huti. Wśród ofiar są kobiety, dzieci oraz ochraniający zgromadzenie policjanci. Mimo ataku, wiec nie został przerwany. Z kolei w jednym z nadmorskich miast na wschodzie zamachowiec wysadził się przy jednym z posterunków. To najbardziej krwawe zamachy w Jemenie od ponad 2,5 roku. Jeden z najbiedniejszych krajów arabskich wciąż nie może stanąć na nogi po wydarzeniach arabskiej wiosny. Długoletni prezydent kraju Ali Abdullah Saleh został wówczas obalony, ale jego następcy nie udało się zaprowadzić porządku, a kraj targany jest notorycznymi kryzysami.Szyicka mniejszość sprzeciwia się nominacji nowego premiera, oskarżając go o autorytarne zapędy. Dwa tygodnie temu szyickie bojówki przejęły kontrolę nad stolicą, a prezydent wycofał nominację nowego premiera. W ramach zawartego właśnie porozumienia, szyici mają wejść do rządu i w zamian, wycofać się ze stolicy.Nie wiadomo, kto stoi za zamachami, ale eksperci wskazują na lokalny odłam Al-Kaidy, który jest wrogiem szyitów. W Jemenie, w wyniku wewnętrznej niestabilności, Al-Kaida utworzyła w ostatnich lat szereg swoich obozów treningowych.