Do tej tragedii doszło w czasie, gdy jemeński parlament zebrał się po raz pierwszy od dwóch lat, co wzmacnia ruch Huti i jest wyzwaniem dla popieranego przez Arabię Saudyjską uchodźczego rządu prezydenta Abda ar-Raba Mansura Al-Hadiego. Rzecznik koalicji nie skomentował ataku, do którego doszło w prowincji Sada w pobliżu granicy z Arabią Saudyjską. Wszystkie dzieci, które zginęły lub zostały ranne, miały mniej niż 15 lat. Wysoki rangą przedstawiciel Huti Mohamed Abdul Salam, którego główna baza mieści się w Sadzie, o nalot oskarżył sunnicką koalicję. Wspiera ona jemeńskie siły rządowe lojalne wobec rządu Hadiego, starając się wyprzeć ze stołecznej Sany szyicki ruch Huti, wspierany przez Iran. Rijad i inni członkowie wojskowej koalicji, w tym głównie saudyjscy sojusznicy wśród krajów Zatoki Perskiej, rozpoczęli naloty w Jemenie w marcu 2015 roku, gdy Huti zmusili rząd Hadiego do ucieczki z kraju do Arabii Saudyjskiej. W wyniku konfliktu zginęło dotychczas co najmniej 6,4 tys. ludzi. Huti i ich sojusznicy z partii Powszechny Kongres Ludowy (GPC), na której czele stoi obalony w 2011 roku prezydent Ali Abd Allah Salah, od września 2014 roku kontrolują Sanę. W ich rękach są też rozległe terytoria na północy i zachodzie kraju. Prezydent Hadi i jego uznawany przez społeczność międzynarodową rząd postrzegają ich jako puczystów, od kiedy zajęli oni Sanę. Ostrzegali Huti przed próbami legitymizowania władzy za pośrednictwem parlamentu. W oświadczeniu opublikowanym w państwowej agencji prasowej Saba Hadi uznał sesję parlamentu za nielegalną i ostrzegł, że deputowani, którzy wezmą w niej udział, mogą być traktowani jak przestępcy. Po ubiegłotygodniowym załamaniu się wspieranych przez ONZ rozmów pokojowych Huti i GPC ogłosiły utworzenie rady, która ma sprawować władzę nad krajem. Zrobiły to wbrew rekomendacjom ONZ.