Kara powiedział o planach zamknięcia Al-Dżaziry na konferencji prasowej, na którą nie wpuszczono dziennikarzy tej stacji. "W ostatnim czasie prawie wszystkie kraje naszego regionu uznały, że Al-Dżazira wspiera terroryzm i religijną radykalizację" - powiedział Kara. "Kiedy widzimy, że wszystkie te kraje uznały za fakt, że Al-Dżazira jest narzędziem w rękach Państwa Islamskiego, Hamasu, Hezbollahu i Iranu, i tylko my nie uznaliśmy tego faktu, to jest to jakaś brednia" - dodał. Minister dodał, że zwrócił się z prośbą do izraelskich nadawców telewizji kablowej i satelitarnej o wstrzymanie transmisji tego kanału. Szef biura prasowego izraelskiego rządu Nitzan Chen wyjaśnił z kolei, że akredytacje prasowe nie są wydawane, jeśli służby bezpieczeństwa stwierdzą, że mogłoby to "zagrozić bezpieczeństwu kraju". "Dlatego skontaktowałem się z działem bezpieczeństwa i poprosiłem o profesjonalną opinię w sprawie sieci Al-Dżaziry" - dodał. Decyzja zapadnie po otrzymaniu tej opinii - zaznaczył. Jak podaje Reuters, aktualnie w Izraelu pracuje ok. 30 dziennikarzy Al-Dżaziry. Przedstawiciel Al-Dżaziry powiedział agencji AFP, że kanał potępia decyzję Izraela i będzie odwoływać się od niej w sądzie. Izraelskie władze od dawna oskarżały Al-Dżazirę o antyizraelskie uprzedzenia. Minister obrony Izraela Awigdor Lieberman porównał programy Al-Dżaziry do "propagandy w stylu nazistowskich Niemiec". Szef izraelskiego rządu pod koniec lipca zapowiedział, że uczyni wszystko, by zdelegalizować działalność tej stacji w Izraelu. "Wiele razy rozmawiałem o tym z resortami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo i sugerowałem zamknięcie biura Al-Dżaziry w Jerozolimie. Było to jednak niemożliwe z przyczyn prawnych" - wskazał Netanjahu. Nie wykluczył przyjęcia ustaw, które umożliwią delegalizację stacji. "Premierowi niezbyt podobają się ciągłe prowokacje, które można zobaczyć i usłyszeć w Al-Dżazirze, ich spora część jest po arabsku. Ten kanał transmituje wiele rzeczy, które są jawnie niebezpieczne" - powiedziało źródło bliskie szefowi rządu. "Nasz kraj nie ogranicza wolności słowa" - zapewnił współpracownik Nentanjahu. Na początku czerwca cztery kraje arabskie: Arabia Saudyjska, Egipt, Bahrajn i Zjednoczone Emiraty zerwały stosunki dyplomatyczne z Katarem, oskarżając go m.in. o wspieranie terroryzmu, i wprowadziły blokadę morską, powietrzną i lądową emiratu. 23 czerwca przedstawiły listę żądań wobec Kataru, domagając się m.in. zamknięcia Al-Dżaziry, rozluźnienia relacji z Iranem i zamknięcia tureckiej bazy wojskowej w Katarze. Ad-Dauha uznała te żądania za "niedorzeczne".