Generał rezerwy, do niedawna jeszcze były szef Mossadu, pożyczył laptopa z wojska dla swojego syna, ucznia gimnazjum. Chłopiec miał przepisać "na czysto" pracę o żydach środkowo-europejskich. Komputer padł jednak łupem złodzieja narkomana, który włamał się do mieszkania generała. Ujęty przez policję włamywacz zeznał, że skradziony komputer z tajemnicami wojskowymi przekazał osobnikowi o nazwisku Ostrowski. Czołówka Mossadu dosłownie wpadła w panikę. Ostatecznie okazało się, że nie jest to słynny Wiktor Ostrowski, ale zwykły paser, który w wojskowym komputerze zainstalował sobie "Pokemony" i "Tetrix". W dodatku, jak się okazało, w laptopie nie było żadnych wojskowych tajemnic, a jedynie gry multimedialne. Narkoman i paser przez pół roku będą musieli za to pracować w domu starców. Pozostaje pytanie, dlaczego tak łatwo można się włamać do mieszkania byłego wiceszefa Mossadu.