Przeciwnicy marszu obawiali się, że przerodzi się on w demonstrację na cześć nacjonalizmu baskijskiego. Jeszcze rok temu w manifestacjach w Kraju Basków brały udział wszystkie demokratyczne ugrupowania. Potem nastąpił rozłam i nacjonaliści baskijscy przestali popierać rząd w Madrycie. Pozostali jednak w sojuszu z Herri Batasuna - politycznym ramieniem ETA. Popularność lokalnego rządu zaczęła słabnąć do tego stopnia, że dwukrotnie głosowano wotum zaufania. Dla wielu polityków dzisiejsza manifestacja jest jedynie próbą odzyskania poparcia. Krytykują też samo hasło "Pokój - precz z ETA". Demonstracja w Bilbao będzie przez wszystkich rozpatrywana w kategoriach czysto politycznych. Czyny separatystów oraz ofiary zamachów zejdą na drugi plan.