Fetullah Gulen zwrócił się o przeprowadzenie międzynarodowego śledztwa na łamach francuskiego dziennika "Le Monde". Muzułmański działacz ponownie stanowczo zaprzeczył, jakoby miał mieć związek z puczem 15 lipca. Przeciwnego zdania są władze Turcji na czele z prezydentem Recepem Tayyipem Erdoganem, które od początku uznają duchownego za przywódcę buntowników, żądając od USA jego ekstradycji. Gulen wielokrotnie potępiał udaremniony przewrót. Zaprzeczył też, aby wcześniej cokolwiek o nim wiedział. Zaznaczył, że ruch religijny, na którego czele stoi, promuje islam umiarkowany. Oskarżenia Turcji, jakoby miał z USA sterować puczem i nakłaniać wojsko do niego, określił jako niedorzeczne. Nieudana próba wojskowego zamachu stanu miała miejsce w nocy z 15 na 16 lipca. Podczas starć wojska z oddziałami wiernymi rządowi zginęło ponad 300 osób, a niemal 1500 zostało rannych. Władze wprowadziły godzinę policyjną i stan wyjątkowy.Po próbie przewrotu wojskowego tureckie władze przeprowadzają zakrojone na szeroką skalę czystki. Objęły one armię, wymiar sprawiedliwości, media i szkolnictwo. Jak poinformował minister sprawiedliwości Turcji Bekir Bozdag, zarzuty postawiono 16 tysiącom osób. Dodatkowo 6 tysięcy osób przebywa w areszcie.