Nadzwyczajny szczyt państw strefy euro zwołano po ogłoszeniu wyników niedzielnego referendum w Grecji, w którym zdecydowana większość, 61,31 procent, głosujących opowiedziała się przeciwko warunkom zagranicznej pomocy, zakładającym dalsze reformy i zaciskanie pasa po stronie Aten. Do głosowania na "nie" wzywał Greków sam Cipras wraz ze swoimi ministrami. Teraz szef rządu w Atenach przystąpi do rozmów ze strefą euro z mocnym mandatem swojego narodu. Grecy - jak donosi wysłannik RMF FM - wierzą w Ciprasa i na każdym kroku demonstrują poparcie dla niego, co w Europie jest zjawiskiem dosyć niecodziennym. Mieszkańcy Hellady liczą na to, że skrajnie lewicowy premier podniesie ich z kolan. Nadzieję tę żywią zarówno rodowici Grecy, jak i mieszkający tam od lat Polacy. Tacy jak Damian, który wieczorem demonstrował w Atenach poparcie dla rządzącej partii Syriza. W rozmowie z Krzysztofem Berendą przyznał, że jak "wszyscy" boi się ekonomicznej zemsty Berlina, ale wierzy w Aleksisa Ciprasa. -Wierzę, próbuję. Są nowicjuszami, jakby nie było, bo w tym państwie zawsze rządziły trzy rodziny - Mitsotakis, Papandreu, Karamanlis. Nagle to się wszystko zmienia - mówił Damian dziennikarzowi RMF FM. O nadziei i wierze w rząd Ciprasa mówiła Krzysztofowi Berendzie również Marzena, która mieszka w Grecji od 20 lat, a dziś prowadzi w Atenach najstarszą w mieście tawernę. Miejmy nadzieję, że wszelkie dążenia, wszelkie poczynania są zgodne z tym, czego żądają Grecy. Grecy na pewno chcą zostać w Europie, na pewno chcą mieć walutę euro. Rząd, w ostateczności, na pewno to uszanuje i poczyni wszelkie kroki, żeby zostało to utrzymane. Mamy przynajmniej taką nadzieję - podkreśliła. Wyjaśniała też, skąd bunt Greków przeciwko narzucanym przez Europę oszczędnościom: "To reakcja zwykłego mieszkańca Aten, który zamyka się w mieszkaniu, nie wychodzi z domu, jest zmuszony do ograniczenia wszelkich wydatków". (edbie) Krzysztof Berenda CZYTAJ TAKŻE NA RMF24.PL