Lokalne media podały, że została zniszczona większa część tamtejszego obozu dla uchodźców. Sytuację opanowano nad ranem po interwencji greckiej policji, która użyła gazu łzawiącego i granatów hukowych. Zamieszki spowodowała grupa afrykańskich migrantów, która dokonała zniszczeń zarówno w obozie dla uchodźców, jak i w pobliskim mieście. "Wtargnęli do sklepu ze sztucznymi ogniami, wystrzelali je, rzucali kamieniami i podłożyli ogień" - powiedział lokalnym mediom jeden z mieszkańców Chios. Bilans zamieszek to rozbite witryny części sklepów, zniszczone samochody, spalone namioty i kontenery w obozie dla uchodźców. Przed zaostrzeniem sytuacji na greckich wyspach we wschodniej części Morza Egejskiego od dłuższego czasu ostrzegają lokalne władze. Mieszkańcy wysp domagają się natychmiastowej ewakuacji migrantów, których łączna liczba przekroczyła dwanaście tysięcy. Grecki minister do spraw migracji Janis Muzalas twierdzi jednak, że przewiezienie wszystkich migrantów do kontynentalnej Grecji będzie w praktyce oznaczać koniec porozumienia Unii Europejskiej z Turcją, którego celem jest zatrzymanie fali migracyjnej do Europy. Zachęci to bowiem innych migrantów do masowego przybywania na greckie wyspy.