Według zarządu kolei straty materialne wynoszą ponad 10 mln euro. W wyniku pożaru nikt nie doznał obrażeń. Jak podały władze, sprawcy mieli na twarzach karnawałowe maski i wykrzykiwali hasła anarchistyczne. Był to kolejny w ciągu ostatnich tygodni motywowany politycznie akt przemocy w Grecji, gdzie przy atakach na komisariat policji koło Pireusu i stację telewizyjną użyto pistoletów maszynowych oraz granatów. Odpowiedzialność za te czyny zadeklarowały podziemne organizacje "Walka Rewolucyjna" i "Rewolucjoniści- Sekta", ogłaszając rozpoczęcie partyzanckiej wojny miejskiej. Do podpaleń samochodów i lokali bankowych dochodzi niemal codziennie.