Ackermann popełnił gafę, komentując toczącą się w Niemczech dyskusję na temat wprowadzenia kwot dla kobiet na kierowniczych stanowiskach w firmach. Powiedział on, że w Deutsche Banku pracują kobiety, które nie potrzebują wsparcia w postaci kwot. Przyznał jednak, że kobiet nie ma obecnie ani w zarządzie banku ani szczebel niżej. - Ale mam nadzieję, że kiedyś również tam będzie bardziej kolorowo i piękniej - powiedział prezes największego niemieckiego banku. - Kto lubi, żeby było bardziej kolorowo i pięknie, powinien iść na łąkę z kwiatami albo do muzeum - skomentowała wypowiedź bankiera niemiecka minister rolnictwa Ilse Aigner, cytowana przez dziennik "Handelsblatt". - Jeśli Ackermann chce więcej koloru w zarządzie, niech powiesi sobie obrazy na ścianach - powiedziała z kolei liberalna eurodeputowana Silvana Koch-Mehrin. Chadecko-liberalna koalicja rządząca w Niemczech spiera się o plany dotyczące wprowadzenia kwot dla kobiet w zarządach dużych firm. Minister pracy Ursula von der Leyen proponuje ustawę zobowiązującą spółki giełdowe, by 30 procent kierowniczych stanowisk rezerwowały dla kobiet. Z kolei minister ds. rodziny Kristina Schroeder opowiada się za bardziej elastycznym rozwiązaniem, które jedynie obligowałoby firmy do przyjęcia we własnym zakresie kwot dla kobiet na kierowniczych stanowiskach. Także kanclerz Niemiec <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-angela-merkel,gsbi,1019" title="Angela Merkel" target="_blank">Angela Merkel</a> sprzeciwia się ustawowemu narzucaniu firmom konkretnej kwoty. Według danych Niemieckiego Instytutu Badań Gospodarczych (DIW) kobiety zajmują jedynie 3,2 proc. stanowisk w zarządach 200 największych niemieckich przedsiębiorstw. W przypadku 30 koncernów notowanych w indeksie giełdowym DAX odsetek ten wynosi zaledwie 2,2 proc.; spośród 490 członków zarządów tych koncernów tylko 11 to kobiety.