Od kilku miesięcy wiadomo już, że partia Mitteranda doprowadziła do zakupu zakładów w Leunie po znacznie zawyżonej cenie, aby wesprzeć kampanię wyborczą Helmutha Kohla. Jeżeli jednak wierzyć byłemu prezesowi, niemiecka chadecja wzbogaciła się nie tylko na korzystnej transakcji, ale i na nieformalnych datkach. Politycy płacili przez kilka miesięcy "prowizję" - pewną nie ujawnioną sumę pieniędzy, która miała zagwarantować, że Leuna sprzedana będzie właśnie Francuzom.