"Byłoby fatalnie, gdyby to, co zaczęło się od ataku Wehrmachtu Hitlera na Polskę 1 września 1939 roku, zniknęło we mgle historycznego zapomnienia. Oczywiście, to było dawno temu. Ale akurat w Polsce konsekwencje (wojny) są po dziś dzień wyraźnie bardziej widoczne niż w wielu innych krajach" - zwraca uwagę konserwatywny dziennik. Przypomina, że 1 września 1939 roku jest nie do pomyślenia bez paktu Ribbentrop-Mołotow zawartego tydzień wcześniej. Agresja Niemiec na Polskę stała się "blitzkriegiem" dopiero 17 września 1939 roku, kiedy Armia Czerwona zaatakowała Polaków od tyłu. "Te fakty historyczne w żaden sposób nie relatywizują winy, którą Niemcy i wielu Niemców wzięło na siebie. Wyraźnie stwierdził to prezydent Frank-Walter Steinmeier zarówno w Warszawie, jak i wczesnym rankiem w Wieluniu" - pisze "FAZ". "Małe miasteczko w (ówczesnej) zachodniej Polsce było pierwszym celem, który zbombardowało niemieckie lotnictwo. Wieluń był godnym miejscem, by prosić Polaków o przebaczenie w imieniu Niemiec. Bombardowanie tego miasta pokazało, jaką wojnę zamierzali prowadzić narodowi socjaliści. 'Nigdy nie zapomnimy'" - powiedział Steinmeier. Współcześni Niemcy powinni zrealizować słowa ich prezydenta" - apeluje gazeta. Pamięć- jak zastrzega "FAZ"- wymaga jednak wiedzy i chęci poznawania. Tylko wtedy możliwe jest trwałe pojednanie. W świetle historii to cud i dar, że stosunki niemiecko-polskie, mimo wszelkich krótkoterminowych nieporozumień, są tak dobre i stabilne - ocenia "Frankfurter Allgemeine Zeitung". "Die Welt": Steinmeier miał wyjątkowo trudne zadanie Lewicowo-liberalny "Sueddeutsche Zeitung" w relacji z Polski szczególnie podkreśla wypowiedziane przez Steinmeiera trzy zdania po Polsku: "Chylę czoła przed ofiarami ataku na Wieluń. Chylę czoła przed polskimi ofiarami niemieckiej tyranii. I proszę o przebaczenie". Odnotowuje też, że prezydent RFN pośrednio odniósł się do kwestii reparacji wojennych, stwierdzając, że "nie można obliczyć cierpienia". W komentarzu redakcyjnym "SZ" zaznacza, że uroczystości rocznicowe w niedzielę w Polsce pokazały, że wywołana przez Niemców wojna nieprędko stanie się przeszłością. "Polska była głównym celem ekspansywnego rasowego szaleństwa ze strony nazistowskiego rządu i jego umundurowanych oprawców. Miała zostać unicestwiona jako państwo i zniewolona jak kolonia. Do 1945 roku miliony Żydów, ludzi wykształconych, członków ruchu oporu i innych Polaków zostało zamordowanych. Dobrze, że prezydent Steinmeier ponownie poprosił o wybaczenie" - czytamy w gazecie, która nawiązuje do innego niedzielnego wydarzenia: wyborów landowych w Saksonii i Brandenburgii. "To bolesne, że właśnie w rocznicę napaści na Polskę w wyborach regionalnych w Saksonii i Brandenburgii duże poparcie zdobyła partia, której czołowi przedstawiciele niemiecką tyranię określają mianem ptasiej kupki albo z nacjonalistyczną arogancją trajkoczą o niemieckim kompleksie winy" - komentuje "Sueddeutsche Zeitung". Prawicowy "Die Welt" zwraca z kolei uwagę, że Steinmeier miał wyjątkowo trudne zadanie. Musiał się bowiem nie tylko zmierzyć z niemiecką winą, ale też żądaniami reparacji ze strony Polski oraz napiętą sytuacją w stosunkach z USA. Zdaniem berlińskiego dziennika to właśnie dlatego kanclerz <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-angela-merkel,gsbi,1019" title="Angela Merkel" target="_blank">Angela Merkel</a> zdecydowała się towarzyszyć prezydentowi RFN w Polsce. "Sąsiad jest strategicznym partnerem, niezależnie od tego, jaka partia aktualnie rządzi w Warszawie" - uzasadnia gazeta.