Tadeusz Słowikowski zdobył zaufanie Niemców, kiedy stanął w obronie jednego z nich. Poznał zawiadowcę stacji, który w tajemnicy powiedział mu o sekretnej bocznicy i tunelu, gdzie mógłby znajdować się budzący dziś wiele emocji pociąg. O "złotym pociągu" pan Tadeusz mówił bliskim już 60 lat temu, wielokrotnie zwracał się o pozwolenie na przeprowadzenie badań wykopaliskowych. Otrzymał zgodę dopiero w marcu 2003 roku. Zaczął kopać wraz z synami, ale po kilku dniach pojawiło się kilku osiłków i przepędziło poszukiwaczy. Ludzkie szczątki w tunelu Rodzina Słowikowskich ustaliła, że w tunelu, gdzie może znajdować się "złoty pociąg" są ludzkie szczątki. Kiedy w mediach zrobiło się głośno o "złotym pociągu", wróciły pogróżki pod adresem mężczyzn, kilkakrotnie - podaje "Fakt" - włamano się im do mieszkania. Odpowiedzialność władz Informacje na temat legendarnego "złotego pociągu" odnalezionego w Polsce podgrzewają atmosferę nie tylko wśród poszukiwaczy skarbów, ale także w zagranicznych mediach oraz na arenie międzynarodowej. O przedwczesnych oświadczeniach, roszczeniach i zawartości pociągu opowiada Lynn H. Nicholas. - Jak już zostaną potwierdzone informacje, że ten pociąg się tam znajduje, i będzie znana jego zawartość, przedstawiciele grup czy też krajów roszczących jakiekolwiek prawa powinni zostać zaproszeni do sprawdzenia jego zawartości. W tej chwili nikt nie wie, czy coś tam jest, jeśli w ogóle jest - tłumaczy w rozmowie z Interią Lynn H. Nicholas, autorka słynnej książki "Grabież Europy". Zaznacza, że odpowiedzialność spoczywa jednak przede wszystkim na barkach polskich władz. - Uważam, że polski rząd powinien uważnie kontrolować wydobywanie i zabezpieczanie "złotego pociągu" - mówi badaczka.