<a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-emmanuel-macron,gsbi,12" title="Emmanuel Macron" target="_blank">Emmanuel Macron</a> zabrał głos podczas dorocznej 56. Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, która potrwa do niedzieli. Słyszę, że sprzeciw wobec Moskwy wyrażają "wszyscy nasi partnerzy. Nie jestem zły, ale wiem, że bycie nieustępliwym i słabym (...) to nie jest polityka, to jest całkowicie nieskuteczny system" działania - ocenił szef francuskiego państwa. Zaznaczył, że nie widzi, by którychś z sojuszników Francji chciał stawić czoło Rosji. Macron zastrzegł, że istnieje drugie rozwiązanie: wznowienie dialogu strategicznego z Rosją, ponieważ - jak to ujął - "dziś rozmawiamy coraz mniej, a konflikty się mnożą i nie jesteśmy w stanie ich rozwiązać". Europa musi prowadzić dialog z Rosją w wielu obszarach, prowadzić do "strategii deeskalacji" i "wspólnej przejrzystości" - argumentował Macron, którego polityka zbliżenia z Moskwą - jak pisze AFP - budzi wiele obaw w Europie, szczególnie w Europie Wschodniej. "Nie jestem prorosyjski, nie jestem antyrosyjski, jestem proeuropejski!" - podkreślił Macron. Zastrzegł, że jeśli chodzi o ofertę dialogu z Moskwą, to co zaproponował, "nie oznacza, żeby mówić, iż 'nagle wszystko się zmieni, uściskajmy się'". Co dalej z sankcjami? Odniósł się również do konfliktu na wschodzie Ukrainy. Chociaż ocenił, że europejskie sankcje wobec Rosji, która wspiera separatystów w Donbasie, "nie zmieniły absolutnie niczego", to zaznaczył, że "nie proponuje ich zniesienia". "Nasze sankcje i wprowadzone w odpowiedzi na nie sankcje rosyjskie kosztują nas, Europejczyków, co najmniej tyle samo co Rosjan", i przynoszą "niezbyt pozytywne efekty" - wskazał Macron. Prezydent Francji jednocześnie zauważył, że Rosja "nadal będzie próbować destabilizować" zachodnie demokracje, ingerując w ich wybory i manipulując serwisami społecznościowymi. Według niego Rosja "wciąż będzie niezwykle agresywnym graczem w tej sferze w nadchodzących miesiącach, a także w kolejnych latach i we wszystkich wyborach będzie starała się mieć tego rodzaju strategie, albo będzie miała pośredników" działających w jej imieniu. Macron zauważył przy tym, że manipulacje nie są domeną Rosji. "Konserwatywni gracze z amerykańskiej skrajnej prawicy wtrącali się do wyborów europejskich" - powiedział prezydent Francji, odnosząc się do zwolenników prezydenta USA Donalda Trumpa. "W obliczu tych ataków mamy bardzo niewiele przeciwciał" - przyznał. Według Macrona konieczne jest "wzmocnienie obrony technologicznej, współpraca między zachodnimi" służbami w celu zidentyfikowania sprawców tych ataków, którzy często pozostają anonimowi. Zmiana stanowiska w sprawie rozszerzenia UE Prezydent Francji dodał, że pozwoli Macedonii Północnej i Albanii rozpocząć rozmowy akcesyjne z UE, jeśli <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-komisja-europejska,gsbi,34" title="Komisja Europejska" target="_blank">Komisja Europejska</a> pozytywnie oceni je w przyszłym miesiącu. Jak zauważa Reuters, komentarz Macrona wygłoszony podczas monachijskiej konferencji oznacza zmianę jego stanowiska w sprawie postępów tych państw bałkańskich ubiegających się o członkostwo w UE oraz zapewnienie innych przywódców europejskich, że Francja popiera rozszerzenie Wspólnoty o nowych członków. "Czekamy na raport (Komisji Europejskiej) w marcu (...) w zależności od tego, czy wyniki będą pozytywne (...), powinniśmy móc rozpocząć negocjacje" - oświadczył Macron na konferencji. Francuski prezydent odmówił zatwierdzenia rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych na szczycie UE w październiku 2019 roku, argumentując że proces przyjmowania nowych członków musi się zmienić. Martwiący się wpływami Chin i Rosji w sześciu krajach aspirujących do UE - Serbii, Kosowie, Czarnogórze, Albanii, Bośni i Hercegowinie oraz Macedonii Północnej - Niemcy i Komisja Europejska stwierdzili, że Macron niesłusznie je zablokował. W lutym KE zasugerowała reformę procesu akcesyjnego zgodnie z propozycją francuską przedstawioną w listopadzie, dając rządom państw UE więcej do powiedzenia i ułatwiając wstrzymanie negocjacji i zamrożenie funduszy. W 56. Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa (MSC) bierze udział ponad 500 wysokiej rangi przedstawicieli polityki, gospodarki, nauki i ruchów obywatelskich z całego świata. Polskę reprezentuje minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz.