Brandon Bernard został skazany na karę śmierci w czerwcu 1999 roku za udział w zabójstwie Todda i Stacie Bagley w Teksasie. 18-letni wówczas Bernard był w pięcioosobowej grupie, która okradła małżonków, wepchnęła ich do bagażnika samochodu, a następnie zastrzeliła i podpaliła auto. Ogień pod samochodem miał wzniecić właśnie Bernard. Prawnicy bronili go, podkreślając, że napadnięta para najprawdopodobniej nie żyła już w momencie, gdy podpalał auto. Wcześniej postrzelił ich śmiertelnie 19-letni Christopher Vialva (został stracony we wrześniu). Biegli stwierdzili jednak, że Stacie Bagley miała sadzę w drogach oddechowych, co oznacza, że nie zmarła w wyniku postrzału. Obrońcy przekonywali również, że Bernard bał się starszego kolegi, dlatego wykonał jego polecenie i podłożył ogień. Ostatnie słowa: Przepraszam Egzekucja została opóźniona o ponad dwie godziny po tym, jak prawnicy Bernarda wnioskowali do Sądu Najwyższego o jej wstrzymanie. Na próżno. Wyrok wykonano w czwartek w zakładzie karnym w Terre Haute w Indianie. Mężczyznę uznano za zmarłego o g. 21:27 czasu lokalnego (3:27 czasu polskiego w piątek) Przed śmiercią Bernard przemawiał spokojnie przez ponad trzy minuty. Swoje ostatnie słowa kierował do rodziny ofiar. - Przepraszam. To jedyne słowa, jakie mogę powiedzieć, a które oddają to, co teraz czuję i jak czułem się tamtego dnia - powiedział. O ułaskawienie Bernarda apelowały do prezydenta <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-donald-trump,gsbi,16" title="Donalda Trumpa" target="_blank">Donalda Trumpa</a> dziesiątki tysięcy osób, w tym senatorowie Richard J. Durbin i Cory Brooker. W czwartek do zespołu obrońców dołączyli również czołowi prawnicy Allen Dershowitz i Ken Starr. Wstrzymania wykonania kary chciała m.in. prokurator federalna "Pokorny, skruszony dorosły" Prokurator federalna Angela Moore napisała w swojej opinii opublikowanej w "Indianapolis Star": "Widząc, jak Brandon wyrasta na pokornego, skruszonego dorosłego, w pełni zdolnego do spokojnego życia w więzieniu, jak możemy powiedzieć, że należy do tej nielicznej grupy przestępców, których trzeba uśmiercić?". W obronę mężczyzny zaangażował się również celebrytka Kim Kardashian, apelowała swoich fanów do poparcia sprawy i zwiększenia nacisków na prezydenta. Przypominała między innymi, że ułaskawienie Bernarda poparł prokurator i pięciu przysięgłych (z dziewięcioosobowego składu) oraz to, że skazany przez 20 lat osadzenia zaangażował się w pomoc młodzieży i współpracował ze służbą więzienną. Przerwał 130-letni precedens Przed końcem prezydentury Donalda Trumpa planowane są jeszcze cztery egzekucje. Jeżeli wszystkie zostaną wykonane, to 45. prezydent USA zapisze się w historii jako ten, podczas którego urzędowania stracono najwięcej osób od ponad wieku. Trump zerwał również 130-letni precedens wstrzymywania egzekucji w okresie zmiany na stanowisku prezydenta USA.Źródła: BBC, AP