Obie rezygnacje trafiły na biurko premier Theresy May jeszcze przed zaplanowanym na przedpołudnie wystąpieniem w Izbie Gmin, na którym szefowa rządu chciała przekonać posłów do poparcia jej propozycji w sprawie brexitu. Ze stanowiska ustąpiła także bardzo wpływowa wśród zwolenników brexitu wiceminister ds. brexitu Suella Braverman oraz mało znany wiceminister ds. Irlandii Północnej Shailesh Vara. 585-stronicowa wersja robocza porozumienia w sprawie brexitu wraz z 15-stronicową deklaracją polityczną, dotyczącą przyszłości relacji Wielkiej Brytanii z UE zostały zaprezentowane w środę wieczorem po nadzwyczajnym, pięciogodzinnym posiedzeniu rządu. List rezygnacyjny Raaba do May Dominic Raab, który był głównym negocjatorem brytyjskiego rządu w sprawie brexitu od objęcia stanowiska w lipcu br., napisał w liście rezygnacyjnym do premier Theresy May, że "po wczorajszym posiedzeniu rządu musi zrezygnować (ze stanowiska)". Polityk tłumaczył, że na jego decyzję złożyła się ocena proponowanego reżimu regulacyjnego, obejmującego Irlandię Północną, który - jego zdaniem - "stanowi bardzo realne zagrożenie dla integralności Zjednoczonego Królestwa", a także zapisanie "bezterminowego mechanizmu awaryjnego, w którym Unia Europejska ma prawo weta". Ten bezpiecznik (ang. backstop) jest hipotetycznym rozwiązaniem, które miałoby być użyte na koniec okresu przejściowego po Brexicie, tj. od stycznia 2021 roku, aby uniknąć powrotu twardej granicy pomiędzy Irlandią Północną a Irlandią w razie braku wypracowania kompleksowego porozumienia handlowego, które osiągnęłoby ten sam cel. Ustępujący minister ds. brexitu ocenił jednak, że "warunki mechanizmu awaryjnego sprowadzają się do hybrydy pomiędzy obowiązkami unii celnej UE i wspólnego rynku". Według niego "żaden demokratyczny kraj nigdy nie zgodził się na tak rozbudowany reżim prawny, który byłby narzucony zewnętrznie bez żadnej kontroli demokratycznej nad stosowanymi przepisami, ani bez prawa do decydowania o jego opuszczeniu". "To rozwiązanie jest teraz traktowane jako punkt wyjścia w negocjacjach dotyczących przyszłego partnerstwa gospodarczego. Jeśli to zaakceptujemy, to stanowczo zaszkodzi to pozycji Wielkiej Brytanii w drugiej fazie negocjacji" - stwierdził. Jednocześnie Raab zaznaczył, że "ponad wszystko nie jest w stanie pogodzić warunków proponowanej umowy z obietnicą, którą złożyliśmy w programie wyborczym w trakcie ostatnich wyborów parlamentarnych". "To jest w gruncie rzeczy kwestia zaufania opinii publicznej" - podkreślił. Pomimo krytyki przedstawionego w środę porozumienia, polityk podkreślił w liście do May, że "rozumie, dlaczego zdecydowała się na realizację tego porozumienia z Unią Europejską na proponowanych warunkach i szanuje różne poglądy utrzymywane w dobrej wierze przez wszystkich kolegów i koleżanki". "Rozważyłem bardzo ostrożnie alternatywne decyzje, które rząd mógł podjąć i w sprawie których uprzednio doradzałem. Koniec końców, zasługuje Pani na ministra ds. brexitu, który może nakłaniać do porozumienia, które chce Pani osiągnąć z przekonaniem. Jest mi tylko przykro, że ja w zgodzie ze sobą nie mogę" - napisał Raab. Podkreślił "swój nieustający szacunek" dla May i "hartu ducha, który okazała w trudnych czasach". Raab jest drugim ministrem ds. wyjścia z UE, który zrezygnował. Wcześniej w lipcu br. swoją rezygnację złożył David Davis, który był brytyjskim negocjatorem od momentu powstania ministerstwa ds. brexitu w lipcu 2016 roku. McVey: Propozycja nie respektuje wyniku referendum Z kolei McVey, która była na stanowisku od stycznia br., oceniła, że "propozycja przedstawiona wczoraj rządowi nie respektuje wyniku referendum" w sprawie brexitu ani "nie zdaje testów, które nakreśliła Pani na początku swojego urzędowania". Jak podkreśliła, treść umowy wskazuje, że Wielka Brytania "nie odzyska kontroli, ale przekaże ją UE, a nawet państwom trzecim w formie arbitrażu".Polityk ostrzegła również, że dokument w obecnym brzmieniu "zagraża integralności Zjednoczonego Królestwa, czego jako unionistka nie jestem w stanie zaakceptować". "Brytyjczycy zawsze wyprzedzali polityków w tej kwestii (brexitu - PAP), więc nie da się udawać przed nimi, że to porozumienie respektuje wynik referendum, skoro dla każdego jest oczywiste, że tak nie jest. (...) Nie mogę tego bronić i nie mogę zagłosować za taką umową. Nie mogłabym spojrzeć w oczy moim wyborcom, gdybym to zrobiła, nie ma więc alternatywy wobec mojego odejścia z rządu" - napisała. Kłopoty Theresy May Kryzys polityczny wokół rezygnacji Raaba i McVey nasila kłopoty May, której rząd nie dysponuje większością głosów w Izbie Gmin. Wspierająca ją dotychczas w kluczowych głosowaniach Demokratyczna Partia Unionistyczna (DUP) zapowiedziała, że będzie głosować przeciw proponowanemu porozumieniu w sprawie brexitu.Swój sprzeciw zasygnalizowała także grupa nawet 60 eurosceptyków w Partii Konserwatywnej, co sprawiłoby, że szefowa rządu musiałaby liczyć na głosy opozycji. W razie nieuzyskania większości w parlamencie Wielka Brytania mogłaby opuścić Unię Europejską bez żadnego porozumienia oraz dalszych relacji handlowych. Eksperci ostrzegali od miesięcy, że taki scenariusz miałby bardzo poważne, negatywne konsekwencje dla gospodarki całej Europy. Wielka Brytania powinna opuścić UE 29 marca 2019 roku.