- Między dwoma krajami są dobre intencje, zrozumienie i zaangażowanie - podkreślał rzecznik irackiego rządu Ali al-Dabagh. Do spotkania doszło w rezydencji premiera Iraku Nuriego al- Malikiego, w Zielonej Strefie - silnie ufortyfikowanej dzielnicy Bagdadu, gdzie mieszczą się siedziby władz irackich i ambasady USA oraz Wielkiej Brytanii. Obie strony reprezentowali ambasadorowie w Bagdadzie: USA - Ryan Crocker, a Iran - Hasan Kazemi Komi. Tematem wspólnych dyskusji była kwestia bezpieczeństwa w Iraku. W imieniu władz irackich przybył doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Muwafak ar-Rubaji. Dyplomatów powitał premier Maliki. Poniedziałkowe rozmowy koncentrowały się tym, co Waszyngton i Teheran mogą zrobić - razem lub osobno - by powstrzymać w Iraku przemoc na tle wyznaniowym. Spotkanie odbyło się za zamkniętymi drzwiami. Stany Zjednoczone chcą, aby Irańczycy przestali wspierać irackie ugrupowania zbrojne, głównie szyickie milicje, walczące z wojskami USA. Iran natomiast domaga się terminu wycofania amerykańskich sił z terytorium Iraku. - Strona amerykańska stawia pewne zarzuty Iranowi, a strona irańska ma pewne zastrzeżenia dotyczące obecności sił USA na ziemi irackiej, co uważa za zagrożenie dla swego rządu - powiedział al- Dabagh. BBC komentuje, że choć spotkanie miało ogromną wagę symboliczną, prawdopodobnie nie przyniesie żadnych konkretnych rezultatów. Agencja AP pyta, czy bagdadzkie rozmowy będą wystarczająco serdeczne i produktywne, aby w przyszłości doszło do spotkania na wyższym szczeblu, być może między szefową amerykańskiej dyplomacji Condoleezzą Rice a ministrem spraw zagranicznych Iranu Manuszehrem Mottakim. - Zacznie się od jednego spotkania, a potem zobaczymy, jak to się rozwinie - mówił w sobotę ambasador Crocker. Natomiast Mottaki postawił warunki. - Dwie strony mogą mieć jakieś nadzieje, co do rezultatów negocjacji, jeśli Ameryka wypracuje realistyczny pogląd na poniedziałkowe rozmowy, (a więc) przyzna się do swej złej polityki w Iraku, zdecyduje się ją zmienić i weźmie na siebie za to odpowiedzialność - powiedział w Teheranie. Stosunki dyplomatyczne między USA a Iranem zostały zerwane w 1980 roku, po obaleniu przez rewolucję islamską szachinszacha Iranu Mohammada Rezę Pahlawiego i wzięciu przez irańskich studentów za zakładników 66 Amerykanów - pracowników ambasady USA w Teheranie.