Baza pod K2 od soboty rana nie ma kontaktu z Denisem Urubko, który po śniadaniu samotnie i bez poinformowania uczestników oraz kierownictwa wyprawy rozpoczął próbę ataku szczytowego. Z obserwacji z bazy wynika, że poprzednią noc spędził na wysokości około 6000 metrów i dziś ruszył wyżej. Zdaniem Janusza Majera, szefa Programu Polski Himalaizm Zimowy, Denis Urubko mógł dzisiaj dojść do namiotu, w którym kilka dni temu nocował razem z Adamem Bieleckim, na wysokości 7200 metrów. "Marcin Kaczkan i Maciej Bedrejczuk jutro powinni osiągnąć wysokość 7200 metrów i wtedy zobaczymy, czy wiatr zatrzymał tam Denisa, czy jednak w tym silnym wietrze poszedł wyżej. Jeżeli nawet poszedł, to wtedy oni będą mieli jakiś kontakt wzrokowy i będziemy mogli powiedzieć, co się z Denisem dzieje" - powiedział w rozmowie z TVP Info Janusz Majer. "Nie mamy z Denisem żadnego kontaktu" "Nie mamy żadnego kontaktu z Denisem, który odmówił wzięcia ze sobą radiotelefonu" - poinformował kierownik narodowej wyprawy na niezdobyty zimą szczyt w Karakorum K2 Krzysztof Wielicki. W sobotę Maciej Bedrejczuk z Marcinem Kaczkanem spotkali Denisa na wysokości około 6000 metrów. Chcieli przekazać mu radiotelefon. "Ku zaskoczeniu odmówił i poszedł wyżej. Tak więc nie ma z Urubko żadnego kontaktu i nic o nim nie wiemy. Może w poniedziałek coś się wyjaśni, jeśli koledzy dojdą do obozu trzeciego" - przekazał Janusz Majer. Majer zapytany o to, co Urubko wziął ze sobą, odpowiedział: "Nie wiem dokładnie (...), chłopcy może wiedzieliby więcej, bo spotkali się w obozie 1, może Marcin Kaczkan mógłby więcej na ten temat powiedzieć. Chyba wziął to wyposażenie, które jest konieczne do przebywania tam w górze, czyli ten sprzęt biwakowy, kombinezon, śpiwór, gotowanie - i tyle chyba. Łączności nie ma - nie chciał wziąć radiotelefonu". Urubko namawiał Bieleckiego na wyjście Adam Bielecki, partner wspinaczkowy Danisa Urubko, napisał w niedzielę na Twitterze, że Denis prawdopodobnie idzie dzisiaj do C3. "Martwię się o niego bardzo" - napisał Bielecki. Przyznał również, że Urubko proponował mu wspólne wyjście na K2. "Sugerowałem, by lepiej wypocząć i poczekać na sensowną pogodę. Poszedł sam" - poinformował Bielecki. "Nie mogliśmy go powstrzymać" "Nie mogliśmy powstrzymać Denisa" - przyznał w niedzielę Krzysztof Wielicki, komentując wydarzenia pod ośmiotysięcznikiem. Kierownik zapewnił, że wcześniej ekipa starała się odwieść Denisa Urubkę od decyzji samodzielnej wspinaczki na K2. "Znam Denisa od wielu lat, jesteśmy przyjaciółmi. Nie sądziłem, że do tego dojdzie. Największe zaskoczenie polegało na tym, że Denis, idąc do góry, został zatrzymany przez nasz zespół w obozie pierwszym. Chciałem z nim porozmawiać, ale powiedział kolegom, że nie będzie ze mną rozmawiał. I to w takim aspekcie osobistym mnie zabolało" - przyznał w rozmowie z TVP Info Krzysztof Wielicki. Prognozy pogody nie są optymistyczne Od poniedziałku na wysokości powyżej 7000 metrów prognozowane jest pogorszenie pogody. Wiatr będzie wiał z prędkością nawet 70 kilometrów na godzinę, ma padać śnieg. W górze nie ma zbyt dobrze wyposażonych obozów, Denis Urubko częściowo będzie musiał się wspinać po starych linach poręczowych. Krzysztof Wielicki uważa, że Urubko ma 5-10 proc. szans na samotne osiągnięcie celu. Według zasad, które przyjął himalaista, zima w górach wysokich trwa od grudnia do końca lutego. Stąd samotna próba przed końcem miesiąca. Ostatni niezdobyty zimą ośmiotysięcznik K2 było atakowane zimą w ogóle tylko trzykrotnie. Na przełomie 1987 i 1988 r. próbę podjęła międzynarodowa grupa pod kierunkiem Andrzeja Zawady, w 2003 r. ekipą dowodził Wielicki, a w 2012 r. wspinali się Rosjanie. Żadna z tych ekspedycji nie przekroczyła jednak progu 7650 metrów. Denis Urubko miał obywatelstwo radzieckie, a następnie kazachskie. Od 2013 r. ma obywatelstwo rosyjskie i od 2015 r. - polskie. Od wielu lat mieszka we Włoszech. Do udziału w narodowej wyprawie na K2 został zaproszony przez jej kierownika Krzysztofa Wielickiego.