Od wyniku głosowania zależy czy wspólny europejski pieniądz wyjdzie z kryzysu czy też jego kłopoty jeszcze bardziej się pogłębią. Ewentualna porażka euro może opóźnić proces rozszerzenia Unii. Trudno przewidzieć, co zdecydują Duńczycy - według ostatnich sondaży euro ma podobną liczbę zwolenników, co przeciwników. Obywatele Danii są raczej eurosceptykami. Kilka lat temu, w pierwszym referendum na temat przystąpienia ich kraju do Unii Europejskiej, powiedzieli "nie". Zgodzili się na dołączenie do wspólnoty dopiero, gdy zaproponowano im lepsze warunki. W dzisiejszym głosowaniu zanosi się na wysoką frekwencję (około 70%), co świadczy o tym, że przyszłość wspólnej europejskiej waluty nie jest Duńczykom obojętna. Wynik duńskiego referendum ma znaczenie również dla naszego kraju. Ewentualna porażka euro może opóźnić proces rozszerzenia Unii - twierdzą brukselscy urzędnicy. Negatywny wynik głosowania osłabi też z pewnością pozycję Kopenhagi w europejskiej wspólnocie i głos Danii, opowiadającej się za jak najszybszym przyjęciem nowych członków, będzie się automatycznie mniej liczył. Dodatkowo starania tego kraju o rozszerzenie Unii będą przyjmowane jako chęć jej "rozwadniania" przez eurosceptyków. Duńskie "nie" dla euro spowoduje zapewne również chwilowy paraliż unijnych instytucji, co też nie będzie sprzyjać szybkiemu zakończeniu negocjacji stowarzyszeniowych.