- W chwili, gdy obchodzimy 400. rocznicę Jamestown, honorując początek naszej demokracji, mamy okazję odnowić nasze zaangażowanie w pomaganie innym na całym świecie, by zdali sobie sprawę z dobrodziejstwa wolności - powiedział Bush. - Ekspansja wolności to wielka historia naszej epoki, a nowe jej rozdziały pisane są codziennie - na Ukrainie , w Gruzji, Kirgistanie , Libanie, Afganistanie i Iraku - powiedział Bush, przemawiając w Williamsburgu, o kilka kilometrów od Jamestown. - Ameryka jest dumna z promocji ekspansji demokracji i musimy nadal stać u boku wszystkich tych, którzy domagają się dla siebie wolności - powiedział. - Z naszej własnej historii wiemy, że droga do demokracji jest długa i ciężka. Natrafia się na niej na wiele wyzwań i jest ona także usłana niepowodzeniami - ocenił. Bush wraz ze swą żoną Laurą odwiedził rownież samo historyczne miejsce osiedlenia się w maju 1607 roku nad rzeką James 104 przybyszów ze Starego Świata, którzy przypłynęli zza Atlantyku. Gry para prezydencka przechodziła obok miejsca wykopalisk, archeolodzy wykopali akurat rękojeść miecza, datowanego na 1590 - 1600 rok i pokazali odkrycie państwu Bushom. - Tak się przypadkiem złożyło, że w chwili, gdy tam przechodziliśmy, znaleźli właśnie te przedmioty kultury materialnej - powiedział później z uśmiechem prezydent w trakcie okolicznościowego wystąpienia. Kierownik wykopalisk, prof. Michael Lavin zastrzegł się w odpowiedzi na dyskretne prezydenckie niedowierzanie, że faktycznie zbiegiem okoliczności natrafiono w ostatnich dniach w wykopie na cztery rękojeści broni białej, przy czym dwie pierwsze wykopano akurat podczas niedawnego pobytu królowej brytyjskiej Elżbiety II, a dwie ostatnie, prawdziwym zrządzeniem losu, wydobyto właśnie w dniu wizyty pary prezydenckiej.