Borys powiedziała PAP, że powodem tego kolejnego przesłuchania był donos faworyzowanego przez Mińsk byłego szefa ZPB Tadeusza Kruczkowskiego. Twierdzi on, że Andrzej Pisalnik bezprawnie sprawuje funkcję redaktora naczelnego gazety "Głos znad Niemna", i że sprawczynią "bezprawia" jest właśnie Borys. - Czepiają się wszystkiego - stwierdziła przewodnicząca ZPB. - Na tym się nie skończy, ale trzymam się i nie dam się - dodała. Wcześniej od prokuratora dostać miała oficjalne ostrzeżenie. Zagrożono, że zostaną wobec niej wyciągnięte konsekwencje, jeśli kontynuować będzie "niezgodną z prawem działalność". Andżelice Borys zarzucono, że to ona jest "powodem konfliktu między Polską a Białorusią". Jeszcze przed wizytą u prokuratora, Andżelika Borys wezwała "rodaków", by nie brali udziału w zaplanowanej na 27 sierpnia w Wołkowysku powtórce VI zjazdu ZPB. Milczenie Kwaśniewskiego Z coraz większą krytyką spotyka się Aleksander Kwaśniewski, który nie zajął dotąd oficjalnego stanowiska w sprawie konfliktu polsko-białoruskiego. Za to inni politycy mają sporo pomysłów, jak rozwiązać "kwestię białoruską". Dziś sąd w Lidzie skazał kolejnego polskiego działacza. Tymczasem Kancelaria Prezydenta wydała na razie jedynie komunikat, który głosi, że "stanowisko prezydenta związane z obecną sytuacją na Białorusi zgodne jest ze stanowiskiem władz Polski. Aleksander Kwaśniewski pozostaje w stałym kontakcie z parlamentem i rządem". - Na ten moment niczego więcej nie należy się spodziewać - powiedział Andrzej Mikłaszewicz z Biura Informacji i Komunikacji Społecznej Kancelarii. Jednak według sondażu PBS, przeprowadzonego dla TVN, 76 proc. Polaków uważa, że prezydent powinien zabrać głos w obronie polskiej mniejszości na Białorusi. 11 proc. Polaków jest odmiennego zdania. Pozostali ankietowani nie mieli sprecyzowanej opinii. Obywatelstwo dla rodaków Wicemarszałek Sejmu Donald Tusk (PO) zwrócił się dziś do prezydenta Kwaśniewskiego o przyznawanie polskiego obywatelstwa wszystkim naszym rodakom szykanowanym przez reżim Aleksandra Łukaszenki, którzy o to poproszą. Według Tuska, który był w tym tygodniu na Białorusi, milczenie w sprawie sytuacji Związku Polaków najważniejszych osób w RP, w tym prezydenta, jest "kompletnie niezrozumiałe dla Polaków w Grodnie, którzy bardzo cierpliwie i wstrzemięźliwe, ale z narastającym rozgoryczeniem przyjmują to milczenie." Jego zdaniem, przyczyną milczenia może nie być "brak dobrej woli, ale być może brak koncepcji, jak się zachować". Szefowa Kancelarii Prezydenta Jolanta Szymanek-Deresz powiedziała PAP, że dziś zaproponowała wicemarszałkowi Tuskowi spotkanie w sprawie jego ewentualnego poparcia dla wniosków Polaków represjonowanych na Białorusi o przyznanie polskiego obywatelstwa. - Jeśli marszałek Tusk chce poprzeć któryś z wniosków (o przyznanie obywatelstwa - red.) i omówić tę sprawę, jestem otwarta. Taka propozycja spotkania była mu przedstawiona, ale do tej pory nie odpowiedział na nią - powiedziała Szymanek-Deresz. Inni politycy też mają sporo pomysłów, jak zadbać o interesy naszej mniejszości. Zdaniem posła LPR, Janusza Dobrosza, to, co dzieje się na Białorusi, nie jest tylko problemem Polski, ale ma szersze międzypaństwowe oddziaływanie. Dlatego, jak powiedział polityk INTERIA.PL, trzeba ten kraj "przycisnąć" . Według Dobrosza, trzeba doprowadzić do tego, by Białoruś respektowała traktat polsko-białoruski, opierający się na standardach międzynarodowych, a dotyczący m.in. posługiwania się językiem polskim. Poseł LPR twierdzi też, że kryzys trzeba rozwiązać także w gronie samych działaczy Związku Polaków na Białorusi. W rozmowie z INTERIA.PL Dobrosz zasugerował utworzenie okrągłego stołu, przy którym znalazłyby się wszystkie strony konfliktu. Jego zdaniem, trzeba ponadto zachęcić Białorusinów mieszkających w Polsce, aby wzięli sprawy w swoje ręce. Zdaniem Dobrosza, Polacy nie powinni jednak zapominać, że białoruski naród jest zsowietyzowany i - niezależnie od pewnych działań Łukaszenki - sam wybrał go na prezydenta. Dobrosz wątpi, by "wariant ukraiński" był możliwy na Białorusi. Ukraina miała bowiem silny rdzeń narodowy, czego brakuje jej sąsiadowi. Jak mówi poseł, wystarczy wziąć pod uwagę choćby kryteria językowe: na Ukrainie ponad 70 proc. społeczeństwa mówi językiem narodowym, a tylko niespełna 30 - rosyjskim, podczas gdy na Białorusi jest odwrotnie: tok. 20 proc. mieszkańców tego kraju posługuje się językiem białoruskim. Lider LPR, Roman Giertych, poszedłby jeszcze dalej: wczoraj mówił w wywiadzie telewizyjnym, iż być może wyjściem dla Białorusinów byłoby powołanie rządu emigracyjnego. Natomiast europoseł PO, Jacek Protasiewicz, uznał, iż znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie sankcji, które dotknęłyby dyktatora Łukaszenkę. Gdy politycy debatują, jak pomóc naszym rodakom, tych dotykają kolejne represje. Nieformalny rzecznik Związku Polaków na Białorusi (ZPB) i dziennikarz "Głosu znad Niemna" Andrzej Pisalnik został dziś skazany przez sąd w Lidzie na 10 dni aresztu za udział w koncercie, jaki odbył się 3 lipca w Szczuczynie z okazji święta Niepodległości Białorusi. Gdy Polacy przyjechali na koncert, drzwi Domu Polskiego były zamknięte. Koncert został więc zorganizowany na placu przed budynkiem. Władze białoruskie uznały imprezę za nielegalną akcję. Z tego samego powodu sąd w Lidzie skazał pod koniec lipca na kary od 10 do 15 dni aresztu trzech działaczy ZPB: Mieczysława Jaśkiewicza, Józefa Porzeckiego i Andrzeja Poczobuta. Na salę rozpraw sądu w Lidzie wpuszczono dziś dziennikarzy, w tym kolegów Pisalnika z "Głosu znad Niemna".