"Wszelkie (przejawy) przemocy lub zastraszania personelu dyplomatycznego USA, demokratycznego przywódcy Wenezueli Juana Guaido lub Zgromadzenia Narodowego (parlamentu - PAP) będzie stanowiło poważne naruszenie praworządności i spotka się ze znaczącą odpowiedzią" - napisał Bolton na Twitterze. Wpis ten nie został skierowany do konkretnego adresata, ale w poprzednim tweecie Bolton podkreślił, że powszechnie wiadomo o "wsparciu i kontroli Kuby nad paramilitarnymi siłami bezpieczeństwa" dotychczasowego prezydenta Wenezueli Nicolasa Maduro. W środę Guaido ogłosił się tymczasowym prezydentem Wenezueli, deklarując tym samym rządy Maduro jako nielegalne. Przejęcie przez niego władzy uznały USA, <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-kanada,gsbi,4212" title="Kanada" target="_blank">Kanada</a>, większość państw Ameryki Łacińskiej (z wyjątkiem m.in. <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-meksyk,gsbi,4248" title="Meksyku" target="_blank">Meksyku</a>, Boliwii, Kuby i Nikaragui), <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-izrael,gsbi,2648" title="Izrael" target="_blank">Izrael</a>, a spośród państw europejskich - Albania, Kosowo i Gruzja. <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-unia-europejska,gsbi,46" title="Unia Europejska" target="_blank">Unia Europejska</a> na razie wstrzymała się z taką deklaracją, a kilka państw członkowskich - Francja, Niemcy, Wielka Brytania, Hiszpania, Portugalia i Holandia - wystosowało w sobotę ultimatum, zapowiadając, że jeśli Maduro nie rozpisze nowych, uczciwych wyborów w ciągu ośmiu dni, również uznają Guaido. W sobotę podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ poświęconemu sytuacji w Wenezueli amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo wezwał wszystkie państwa, by opowiedziały się, po której stronie konfliktu stoją.