Dziennik sugeruje, że NATO tylko czeka, by przyjąć do swego sojuszu Białoruś, a wtedy Kreml, naciskający obecnie na Mińsk, wpadnie we własną pułapkę. Samoloty NATO ze słynnego lotniska wojskowego pod (białoruskim) Witebskiem będą mogły w ciągu 5 minut dolecieć do Smoleńska - grozi "Republika". Uspokaja jednak, że nie dopuszczą do tego białoruski naród i prezydent. "Respublika" przypomina, że wciąż nie została podpisana umowa w sprawie utworzenia wspólnego systemu obrony przeciwlotniczej, w ramach którego Rosja dostarczyła już na Białoruś kompleksy przeciwlotnicze S-300. Pod Baranowiczami znajduje się baza wczesnego ostrzegania "Wołga", która może wykryć rakiety strategiczne z odległości 5 tys. kilometrów. W Wilejce rozmieszczone jest radiotechniczne centrum rosyjskiej floty wojennej, będące jednym z elementów jej bojowego zarządzania. Poza tym na obszarze Białorusi są 42 lotniska, na których mogą lądować rosyjskie samoloty bojowe. Obiekty te są udostępniane Moskwie nieodpłatnie. Teraz, po nieprzyjaznych krokach Kremla Białoruś ma prawo pójść za jego przykładem i zerwać te porozumienia, zażądać wycofania rosyjskich obiektów wojskowych ze swego terytorium - ostrzega rządowy dziennik. Artykuł ten ukazał się w "Respublice" w drugim dniu rozmów premierów Michaiła Fradkowa i Siarhieja Sidorskiego w Moskwie, które w czwartek zakończyły się po północy. Do piątku włącznie premierzy mieli przedstawić prezydentom obu krajów propozycje zażegnania konfliktu, w wyniku którego na trzy dni zostały przerwane dostawy ropy naftowej do Europy, m.in. do Polski. Nie wyklucza się, że w piątek do Moskwy wybierze się prezydent Alaksandr Łukaszenka. Według nieoficjalnych źródeł, warunkiem jego wizyty jest pozytywne zakończenie rozmów prowadzonych przez premierów. Służba presowa Łukaszenki na razie nie potwierdziła doniesień o jego ewentualnej wizycie w Rosji.