"Sytuacja jest na tyle wybuchowa, że nawet neutralny pokojowy apel do obu stron może spowodować rozdrażnienie na Kremlu, ponieważ formalnie Białoruś jest wojskowym i politycznym sojusznikiem Rosji" - uważa politolog Waler Karbalewicz, cytowany przez niezależny portal Biełorusskije Nowosti (Naviny.by). Jak ocenia ekspert, kryzys na Morzu Azowskim to nieprzyjemna niespodzianka dla Mińska, ponieważ wydarzenia te "w pewnym sensie uderzają w porozumienia mińskie i status białoruskiej stolicy jako centrum uregulowania kryzysu na wschodzie Ukrainy". Według politologa Walera Fiodoraua sytuacja jest poważna, ponieważ doszło do rozlewu krwi. "To nie jest sytuacja, w której można załatwić sprawę ogólnymi wezwaniami w duchu 'przyjaciele, żyjmy w pokoju'" - twierdzi ekspert na łamach tego samego portalu. Według niego zdecydowane opowiedzenie się Mińska po stronie Moskwy w obecnej sytuacji byłoby czymś więcej niż dotychczasowe "dopuszczalne dla wizerunku koszty", w rodzaju poparcia Rosji w czasie oenzetowskich głosowań nad ukraińskimi rezolucjami. Zdaniem Fiodoraua, jeśli w tej sytuacji Mińsk zajmie stanowisko prorosyjskie, to nie tylko Kijów się obrazi, ale i "Zachód wyciągnie wnioski i zweryfikuje rolę Mińska jako siły pokojowej" w kryzysie w Donbasie. "Brak odpowiedzi to także odpowiedź" Władze Białorusi dotychczas nie komentowały wydarzeń w Cieśninie Kerczeńskiej i kryzysu politycznego między Moskwą a Kijowem. Ambasador Ukrainy przekazał we wtorek mediom, że poinformował MSZ Białorusi o stanowisku Kijowa w sprawie kryzysu krymskiego i "prosił o uwzględnienie tego stanowiska przy wypracowywaniu przez stronę białoruską swojej oceny wydarzeń". Jak podkreślił, "brak odpowiedzi to także odpowiedź, tak jest przyjęte w praktyce dyplomatycznej". Według oceny portalu Naviny.by ze słów ukraińskiego dyplomaty można wnioskować, iż ze zrozumieniem odnosi się do "wstrzemięźliwości" przejawianej przez stronę białoruską. Wydarzenia w Cieśninie Kerczeńskiej W niedzielę Rosjanie zaatakowali trzy jednostki ukraińskiej marynarki wojennej, które płynęły z Odessy do portu w Mariupolu nad Morzem Azowskim. Do incydentu doszło w pobliżu mostu nad Cieśniną Kerczeńską, zbudowanego przez Rosję po zaanektowaniu Krymu. Według strony ukraińskiej zdarzenie miało miejsce na wodach neutralnych. Moskwa utrzymuje, że Ukraińcy wpłynęli na jej wody terytorialne. W związku z zaostrzeniem sytuacji parlament Ukrainy zatwierdził w poniedziałek dekret prezydenta Petra Poroszenki o stanie wojennym. Według zapowiedzi ukraińskich władz ma on zacząć obowiązywać od chwili opublikowania ustawy w tej sprawie. Stan wojenny ma objąć obwody przy granicy z Rosją i separatystycznym Naddniestrzem w Mołdawii oraz obwody położone nad Morzem Czarnym i Azowskim. Z Mińska Justyna Prus