Około 2 tys. osób zgłasza się co roku do utworzonej przez zrzeszenie związków zawodowych DGB poradni dla pracowników delegowanych - pisze dziennik "Berliner Zeitung“. Jedna trzecia z nich pochodzi z Polski, a większość to opiekunki osób starszych. Zwykle chodzi o nieporozumienia w pracy, czasem mobbing, ale i ubezpieczenie czy problemy prawne - wyjaśnia dziennik. DGB kwestionuje wiele rozwiązań powszechnych w branży opiekuńczej, które są sprzeczne z niemieckimi przepisami. Takim jest m.in. model 24-godzinnej opieki. Niemieckie prawo zezwala na najwyżej 10 godzin pracy - informuje dziennik. Na wypadek choroby Problemy pojawiają się także w przypadku choroby. Polskie opiekunki są ubezpieczone w Polsce i mają zwykle tylko ubezpieczenie obowiązujące w podróży, zaś wyjazd do Polski na leczenie staje się niemożliwy, jeśli pracodawca nie może oddelegować zmiennika. Innym problemem jest <a class="textLink" href="https://biznes.interia.pl/gospodarka/news-emerytom-grozi-kara-wystarczy-nie-zaplacic-do-25-stycznia-sk,nId,7284915" title="emerytura" target="_blank">emerytura</a>. Jak wyjaśnia dziennik, większość opiekunów i opiekunek ma po 50-60 lat i zarabia netto do 1000 euro, ale odprowadzane składki są niskie. Do poradni dzwonią też osoby z pytaniem o ich czas pracy i obowiązki. Do Niemiec przyjechały z myślą o zadaniach pielęgnacyjnych, na miejscu okazuje się, że rodzina oczekuje od nich gotowania, prasowania i sprzątania. Legalne zatrudnienie Jak szacuje związek zawodowy Verdi, w Niemczech pracuje od 115 tys. do 300 tys. opiekunek i opiekunów z Europy Wschodniej. Większość to Polki. Praca w tej branży jest legalna pod kilkoma warunkami: opiekunka musi być zatrudniona w polskiej firmie i przez nią w Polsce ubezpieczona; firma deleguje swoich pracowników na najwyżej 24 miesiące do Niemiec, a za godzinę obowiązują stawki nie niższe niż niemiecka płaca minimalna. opr. Katarzyna Domagała, Redakcja Polska Deutsche Welle