Napastnicy wtargnęli do kościoła w trakcie porannych modlitw. Wzięli zakładników. 86-letniemu proboszczowi, ks. Jacques'owi Hamelowi - poderżnęli gardło. Poważnie ranny został także jeden z parafian. "Zmusili księdza do tego, żeby uklęknął. Próbował się bronić, wtedy rozpoczął się dramat. Ci mężczyźni filmowali całe zajście. To było jak jakieś arabskie kazanie" - relacjonuje siostra Danielle, która uciekła terrorystom. Związana z dżihadystami agencja Amaq - podaje Reuters - poinformowała, że atak przeprowadzili żołnierze tzw. Państwa Islamskiego. Zostali oni zastrzeleni, kiedy wyszli z kościoła krzycząc "Allahu Akbar". Po zamachu policja aresztowała jedną osobę. Terrorysta był znany francuskim służbom Ustalono tożsamość jednego z terrorystów. Adel Kermiche usiłował w ub. roku przedostać się do Syrii, a po jego powrocie do Francji w maju postawiono mu zarzuty przynależności do organizacji terrorystycznej i umieszczono w areszcie. W marcu br. areszt zamieniono warunkowo na areszt domowy, z obowiązkiem noszenia bransoletki elektronicznej. Miał zgodę na opuszczanie mieszkania na kilka godzin dziennie. Kermiche próbował dostać się do Syrii dwukrotnie. Raz został zatrzymany w Niemczech, a drugi raz poleciał przez Szwajcarię do Turcji, gdzie został zatrzymany. Tureckie władze wydaliły go do Szwajcarii, skąd został odesłany do Francji. Fakt, że osoba, która miała znajdować się pod opieką francuskich służb bezpieczeństwa, przeprowadziła zamach - podkreśla Reuters - rodzi pytanie o ich skuteczność. We Francji obowiązuje w końcu stan wyjątkowy...