Został skazany przez sąd w Grodnie na 15 dni aresztu za napisanie odezwy do członków i sympatyków Związku, aby zbojkotowali zjazd Związku wyznaczony na 27 sierpnia przez kierownictwo ZPB uznawane jedynie przez białoruskie władze. Dokładnie nie wiadomo, kiedy i w jakich okolicznościach Gawin został zatrzymany. Wczoraj był jeszcze na wiecu przed siedzibą Związku Polaków, a potem rozmawiał z wicemarszałkiem Sejmu Donaldem Tuskiem, który odwiedził Grodno. Dziś milicja zatrzymała Wiesława Kiewlaka, wiceprezesa Związku. Został przewieziony na posterunek. Andżelika Borys powiedziała RMF, że Kiewlaka zatrzymano bez żadnych podstaw w momencie, gdy odprowadzał żonę z dzieckiem do szpitala. Ponieważ Kiewlak w sądzie zażądał obecności adwokata, rozprawę przełożono na jutro rano. Na posterunku w Szczuczynie (ok. 60 km od Grodna) przetrzymywany jest Andrzej Pisalnik. Nieformalny rzecznik protestujących miał być sądzony w Lidzie. Gdy poprosił o adwokata, sędzia przełożył proces na czwartek. Pisalnik nie wyszedł jednak na wolność, lecz przewieziono go z powrotem na posterunek do Szczuczyna. - Pisalnik zażądał przyjazdu prokuratora i ogłosił rozpoczęcie głodówki. Pisalnik ma prawdopodobnie odpowiadać za udział 3 lipca w koncercie z okazji Święta Niepodległości Białorusi w Szczuczynie. Gdy Polacy przyjechali na koncert, drzwi Domu Polskiego były zamknięte. Koncert został zorganizowany na placu przed Domem. Za udział w tej uznanej za nielegalnej akcji na 10 i 15-dniowy areszt zostali już skazani trzej aktywiści Związku Polaków. Wieczorem około 500 zwolenników nieuznawanej przez władze białoruskie prezes Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys zebrało się przed kościołem pobernardyńskim w Grodnie. W krótkim wystąpieniu Borys poinformowała zebranych o sytuacji w Związku, przede wszystkim o aresztowaniu i stawianiu przed sądem popierających ją działaczy organizacji. Zastrzegając, iż nie może nikogo zachęcać, powiedziała, że jeśli ktoś chce, może jutro ponownie przyjść pod siedzibę ZPB, zajętą przez uznawanego przez władze w Mińsku, poprzedniego prezesa organizacji Tadeusza Kruczkowskiego. Tusk skrytykowany Strona białoruska skrytykowała dziś wczorajszą wizytę wicemarszałka Donalda Tuska w Grodnie. Tusk podczas kilkugodzinnego pobytu w mieście udzielił poparcia nieuznawanemu przez białoruskie władze kierownictwu Związku Polaków na Białorusi na czele z Andżeliką Borys. Rzeczniczka białoruskiego MSZ Maria Wańszyna, nawiązując do tej wizyty, zapowiedziała, że Mińsk zdecydowanie ukróci w przyszłości podobne, rozpalające konflikt narodowościowy, przyjazdy. Wańszyna w oficjalnym komentarzu dla białoruskiej państwowej agencji informacyjnej "Bełta" powiedziała, że "na tle prób znalezienia dróg uregulowania kryzysu w polsko-białoruskich stosunkach, podróże zagranicznych emisariuszy, którzy uczą życia naszych ludzi, jest oceniane jako bezpośrednie mieszanie się w wewnętrzne sprawy niezależnego państwa". Przewodniczący komisji ds. zagranicznych Izby Reprezentantów białoruskiego parlamentu Wadim Popow na konferencji prasowej powiedział - jak relacjonuje agencja "Bełta" - że "polityczna histeria w Polsce skończy się wraz z wyborami prezydenckimi w tym kraju". Wieczorem białoruska telewizja nadała komentarz MSZ w sprawie przyjazdu Tuska. Autor komentarza oświadczył, że "Polska, wykorzystując wszelkie prawa i bezprawie, robi z Białorusi wroga". Dodał, że "postępek Tuska nie mieści się w żadnych ramach". Demonstracja przed ambasadą Tymczasem przed polską ambasadą w Mińsku odbyła się dzisiaj manifestacja Białoruskiego Republikańskiego Związku Młodzieży (BRSM) - największej organizacji młodzieżowej na Białorusi, mającej pełne poparcie prezydenta Łukaszenki. Około 50 uczestników pikiety wzywało do zachowania przyjaźni między Polską i Białorusią. Manifestanci trzymali białoruskie flagi i sztandary BRSM, a także plakaty z hasłami: "Sąsiadom potrzebna jest przyjaźń" oraz "Nie wrogości między narodami". - Manifestacja miała pokojowy charakter. Demonstranci spędzili pod budynkiem ambasady około 40 minut - powiedziała rzeczniczka ambasady RP w Mińsku Monika Sadkowska. Białoruska milicja zapewniała ochronę zarówno ambasadzie, jak i uczestnikom demonstracji. Nie doszło do żadnych incydentów.