Zamachowiec, który miał na sobie kamizelkę z materiałami wybuchowymi, został następnie zabity. W sprawie ataku dochodziły wcześniej sprzeczne informacje. Jak pisze agencja dpa, obecnie sytuacja jest pod kontrolą. Do zamachu przyznali się talibowie. Według rzecznika talibów, zamachowiec był oficerem i działał na zlecenie rebeliantów. Celem ataku był przebywający z wizytą w Afganistanie minister obrony Francji Gerard Longuet. Francuski minister, według oficjalnych danych, już w niedzielę rozmawiał ze swoim afgańskim odpowiednikiem generałem Abdulem Rahimem Wardakiem. Nie jest jasne, czy obaj ministrowie byli wewnątrz budynku w momencie ataku - pisze dpa. Jak zapewniał rzecznik francuskich sił w Kabulu, Longueta "nie było w siedzibie ministerstwa obrony w chwili zamachu". Z kolei afgańska telewizja Tolo informowała, że w ataku brało udział kilku zamachowców, z czego co najmniej jeden wysadził się w powietrze; wśród rannych jest ochroniarz ministra obrony.