Pożar wybuchł w hotelu socjalnym tuż po północy w poniedziałek wielkanocny. Ogień w szybkim tempie strawił cały budynek, w którym mieszkało prawie 80 osób. Uratowało się 54 mieszkańców budynku socjalnego, 20 z nich odniosło obrażenia. Pożar gasiło 129 strażaków. Akcja trwała ponad 20 godzin. Prezydent Lech Kaczyński, który po pożarze przyjechał na miejsce tragedii, ogłosił trzydniową żałobę narodową. Bezpośrednia przyczyna wciąż nieznana Wiadomo, że pożar wywołało zwarcie w instalacji elektrycznej, ale biegli z zakresu pożarnictwa nie ustalili, co było jego bezpośrednią przyczyną. Według ich ekspertyzy zwarcie mogło być skutkiem różnych czynników, ale zebrany w sprawie materiał dowodowy nie pozwala jednoznacznie stwierdzić, który z nich był jego bezpośrednią przyczyną, szczególnie, że w wielu miejscach budynku były przeprowadzane samodzielne przeróbki instalacji elektrycznej. Już kilka minut po zauważeniu ognia przez mieszkańców budynku stężenie dwutlenku węgla osiągnęło wartość zagrażającą życiu. Według biegłych, na szybkość rozprzestrzeniania się ognia i skalę pożaru wpływ miało zastosowanie w konstrukcji budynku łatwopalnych materiałów. Cały kraj pomagał pogorzelcom Po tragedii cały kraj włączył się w akcję pomocy pogorzelcom. Ci, którzy ocaleli, otrzymali nowe mieszkania. Obok zgliszczy ustawiono prawie czterometrowej wysokości krzyż, który powstał z metalowych elementów konstrukcji spalonego budynku, wyciągniętych z pogorzeliska. Umieszczono na nim 23 tabliczki z epitafiami poświęconymi ludziom, którzy zginęli w pożarze. Po pożarze wszczęto śledztwo z artykułu kodeksu karnego mówiącego o spowodowaniu pożaru zagrażającego życiu, zdrowiu lub mieniu w wielkich rozmiarach. W grudniu ubiegłego roku do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko dwojgu urzędnikom z Kamienia Pomorskiego. Dwie osoby zostały oskarżone Prokurator oskarżył dyrektora Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Kamieniu Pomorskim Krzysztofa G. oraz zatrudnioną na stanowisku starszego inspektora do spraw administracyjno-budowlanych Barbarę K. o niedopełnienie szeregu obowiązków ciążących na nich w związku ze sprawowaniem w imieniu gminy zarządu nad budynkiem socjalnym. G. jako funkcjonariuszowi publicznemu zarzucono ponadto niedopełnienie obowiązków służbowych i działanie na szkodę interesu publicznego i prywatnego. Według prokuratora w budynku nie było - wbrew obowiązującym przepisom - okresowych przeglądów i kontroli jego stanu technicznego, konstrukcji oraz znajdujących się wewnątrz instalacji. Nie było też dróg ewakuacyjnych. Krzysztof G. i Barbara K. nie przyznali się do winy. G. złożył wyjaśnienia, natomiast K. odmówiła ich składania. Oskarżeni będą odpowiadać z wolnej stopy. Grozi im do 10 lat więzienia. Oboje nie stracili stanowisk. Termin procesu nie został jeszcze ustalony. Walczą o odszkodowania Poszkodowani w pożarze starają się o odszkodowania od gminy. Według reprezentującego około 50 pogorzelców Centrum Dochodzenia Odszkodowań Marshall łącznie jest to kilkanaście milionów złotych. Niewykluczone, że sprawy trafią do sądu. Pogorzelcy otrzymali już pewne kwoty, zarówno od ubezpieczyciela, jak i gminy - po 2-3 tys. zł.